Złamał kręgosłup na planie "Ninja Warrior". Wspomina moment wypadku: "Nie zaproponowano żadnych noszy. Po prostu POSTAWIONO MNIE NA NOGI"
Albert Lorenz uległ poważnemu wypadkowi na planie programu "Ninja Warrior" - mężczyzna złamał kręgosłup. Teraz sportowiec opowiedział o kulisach incydentu i wskazał zaniedbania, do których jego zdaniem nie powinno dojść.
W lipcu tego roku podczas nagrań do programu nowej odsłony programu "Ninja Warrior" - "Ninja vs Ninja" doszło do poważnego wypadku. Albert "Brudny" Lorenz, uczestnik show Polsatu, złamał kręgosłup. Mężczyzna przeszedł operację, a teraz czeka go długa i kosztowna rehabilitacja. Tuż po zdarzeniu podkreślał, że mało brakowało, a incydent skończyłby się dla niego całkowitą niepełnosprawnością.
Zobacz także: Gwiazdor "Ninja vs Ninja" miał POWAŻNY WYPADEK na planie. Trafił do szpitala ze złamanym kręgosłupem. Stacja już zabrała głos
Albert Lorenz o kulisach wypadku w "Ninja Warrior"
Teraz Lorenz po raz pierwszy opowiedział szczegółowo o kulisach wypadku i o tym, co działo się na planie programu tuż po incydencie. W rozmowie z serwisem Plejada.pl stwierdził, że po upadku nie zostały mu zaproponowane nosze, a "po dwóch, trzech minutach postawiono go na nogi". Następnie, jak opisuje, ściągnięto go z toru i zaprowadzono do fizjoterapeutki, która stacjonowała kilkaset metrów od miejsca zdarzenia. Kontuzjowany Lorenz przeszedł ten dystans na własnych nogach, wspierany jedynie przez osobę, która jechała obok niego na elektrycznej hulajnodze.
Gdy upadłem, poczułem silny ból. Nie mogłem oddychać. Za chwilę nade mną pojawiło się mnóstwo osób. Leżałem tak przez może minutę, dwie... Po upadku nie zaproponowano żadnych noszy. (…) Po dwóch, trzech minutach po prostu postawiono mnie na nogi. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to nie powinno mieć miejsca w tamtym momencie. Ściągnęli mnie z toru, postawili mnie na nogi i kazali iść do fizjoterapeutki - wyznaje.
Jak opisuje dalej Lorenz, obecna na planie fizjoterapeutka była w szoku, że mężczyzna nie został przetransportowany do niej na noszach. W pewnym momencie kobieta miała się nawet rozpłakać.
Gdy fizjoterapeutka mnie zobaczyła, oniemiała. Zapytała, co ja tutaj robię i dlaczego nie zostałem wsadzony na nosze i odwieziony do szpitala. Ona też była w ciężkim szoku. Położyłem się, ona mnie obejrzała i wyszła za drzwi do mojej żony. Słyszałem, jak rozmawiały. Fizjoterapeutka się rozpłakała i powiedziała, że jest bardzo źle. (…) Zrobiło się pospolite ruszenie, bo jak już się położyłem, to nie byłem w stanie wstać. To już był ogromny ból - wspomina w rozmowie z Plejadą sportowiec.
Lorenz twierdzi, że na miejscu nie było już wówczas karetki. Opisuje, że pracownicy medyczni skończyli pracę i nie byli obecni w studiu nagraniowym. Według jego relacji, wrócili po 20 minutach i mężczyzna został przewieziony do szpitala w Gliwicach. Ostatecznie operację kręgosłupa przeszedł w szpitalu w Jaworznie. Obecnie czeka na najnowsze wyniki badań i twierdzi, że "na 99,9% konieczna będzie druga operacja". Zdradził też, w jakiej obecnie jest formie.
Na ten moment leżę 23 godz. na dobę. Wstać, przejść do toalety - już po dwóch miesiącach jestem w stanie to zrobić. Jednak ból cały czas towarzyszy - przy leżeniu, wstawaniu, chodzeniu. To nieuniknione - tłumaczy.
Konflikt z Polsatem
Lorenz w rozmowie z Plejadą odniósł się również do relacji, jakie panują obecnie między nim a Polsatem. Mężczyzna jakiś czas temu opublikował obszerne oświadczenie, w którym wyraził rozczarowanie postawą stacji i zarzucił jej brak wsparcia w kosztownym procesie leczenia i rehabilitacji. Polsat zapewnił z kolei, że ze swojej strony dołożył wszelkich starań, aby pomoc sportowcowi przebiegła wzorowo, sugerując przy okazji, że wypadek mógł być efektem jego niechęci do "wypróbowania" toru.
Czekałem półtora miesiąca, żeby Polsat, producent, w jakikolwiek sposób wyszli z inicjatywą, chcieli jakoś pomóc, ale jak mam być szczery, to usłyszałem tylko, że im smutno. Były zapewnienia: "chcemy pomóc, ale to wymaga czasu", "jak będę coś wiedziała, dam znać", "jak będę mieć konkrety, to się odezwę". Trwało to półtora miesiąca i niewiele z tego wynikło - tłumaczy Plejadzie Lorenz.
Sprawę przejęła prokuratura, która zbada okoliczności wypadku. Sportowiec zdradził też, że dostał informację, iż rozmowy z Polsatem będą prowadzone już tylko za pośrednictwem prawnika. Emisja odcinka, w którym doszło do jego wypadku, zaplanowana jest na 30 września. Na ten moment nie wiadomo, czy nagranie z incydentu Lorenza zostanie pokazane na antenie.
Zobacz także: Złamał kręgosłup na planie "Ninja vs Ninja" i oskarżył Polsat o brak wsparcia. Teraz ruszył ze zbiórką na rehabilitację