Redbad Klynstra, aktor znany z serialu Na dobre i na złe i filmu Smoleńsk, zamieścił niedawno na Twitterze homofobiczny wpis. W swoim poście pytał o to, czy pedofile są częścią społeczności LGBT, a do tablicy wywoływał osoby "kompetentne", które mogą zaspokoić jego ciekawość. Z odpowiedzią pospieszył Tomasz Lis, który między słowami zalecił aktorowi stosowanie się do zasady "milczenie jest złotem".
Jak się okazało, Klynstra już poczuł na własnej skórze konsekwencje kontrowersyjnego postu. Na swoim koncie zamieścił screeny SMS-ów od menadżera, z których wynika, że aktor przez homofobiczny wpis stracił szansę zagrania w kolejnej produkcji.
Memento dla niepoprawnych: W PL jest tak: Zadaj niewłaściwe pytanie. Zalewa Cię hejt. Media robią z ciebie Homofoba. Serial na tej podstawie wypowiada Ci pracę. Agencja aktorska nie wytrzymuje presji i po paru dniach też wypowiada współpracę. Czy ktoś tu jest ze mną na wojnie? - zastaniawia się aktor.
W związku z zaistniałą sytuacją, Klynstra wydał oficjalne oświadczenie, które opublikowano na łamach portalu wPolityce.
Aktor odniósł się do swoich doświadczeń związanych z pobytem w Holandii i przyznał, że nie jest przeciwnikiem LGBT::
Wyjaśnienie: W związku falą hejtu, jaka mnie spotkała oraz pomówieniem o homofobiczność mojego wpisu na Twitterze wyjaśniam, co następuje: Obserwuję polską rzeczywistość z perspektywy polskiej, ale siłą rzeczy również czerpię z mojego doświadczenia holenderskiego. Z tego powodu formułuję czasem twierdzenia lub pytania trochę inaczej.
Klynstra kolejny raz zestawił obok siebie społeczność LGBT i pedofilów:
Moim holenderskim doświadczeniem jest istnienie partii Pedofili (2006-2010), której jednym z głównych celów była legalizacja związków między dorosłymi i dziećmi od 12. roku życia, w tym pośrednio zmianę kwalifikacji pedofili z "dewiacji seksualnej" na "orientację seksualną". […] Środowisko holenderskiego LGBT odcięło się wtedy od środowiska pedofili, choć jeszcze mało jednoznacznie, bo wrodzona tolerancja kazała brać pod uwagę każdą w sposób poważny i kulturalny wyrażoną potrzebę w ramach wolności wypowiedzi.
Stwierdził również, że wśród uczestników amsterdamskiego marszu równości pojawił ruch pedofilski:
Jednak całkiem niedawno, podczas amsterdamskiego GAY PRIDE (odpowiednika polskiego marszu równości), nieformalny ruch "FrontWyzwoleniaDzieci", rozdawał ulotki promujące swój ruch potocznie zwany Pedoclub. […] Rzecznik holenderskiego marszu Gejowskiej Dumy, stwierdził jasno, że "pedofile nie są częścią marszu. Nie chcemy być z nimi utożsamiani. Nie należą do nas". Przedstawiciele Pedopride zostali usunięci z marszu przez służby porządkowe Gay Pride.
Aktor żąda, by działacze LGBT jasno określili się co do pedofili:
Polski ruch LBGTQ+ jako ruch funkcjonujący w przestrzeni publicznej, powinien określić publicznie i w sposób jasny wyrazić swój stosunek do pedofilów i pedofilii jako takiej. Ponieważ jest to ruch nieformalny i granice jego są rozmyte, może na przykład Robert Biedroń jako jeden z liderów politycznych wspierających ruch LGBT wypowiedziałby się jasno na temat swojego stosunku do pedofilów?
Przypomnijmy o tym, że pedofilia jest parafilią seksualną, a nie orientacją. Działania wspierające równość i tolerancję oparte są na walce o podstawowe prawa człowieka. Piętnowanie pedofilii, która jest przestępstwem ściganym z urzędu, wydaje się rzeczą oczywistą, a mylenie LGBT z pociągiem seksualnym do dzieci przykładem skrajnej niewiedzy.