Tytus Szyluk, młody raper znany osobom niezwiązanym ze środowiskiem głównie jako syn znanej stylistki, Wiganny Papiny, pojawił się w show biznesie w dość kontrowersyjnych okolicznościach.
Tytus aka Belmondo znowu wpakował się w tarapaty. Tym razem zaczęło się od wizyty u Rafalali, która pochwaliła się snapami z wizyty "Belmondziaka" w swojej wannie.
Gdy raper odpowiadał jednemu z fanów na pytanie o powód tej wizyty, dowiedzieliśmy się, że "dowoził jej temat", cokolwiek miałoby to oznaczać.
Na reakcję kolektywu Mobbyn, któremu przewodził Belmondo, nie trzeba było długo czekać. Na instagramowym profilu grupy pojawiło się oświadczenie Tytusa wygłoszone jego ustami:
Przepraszam wszystkich, których zawiodłem moją chorobą psychiczną - czyta Belmondo. Przede wszystkim braci z Mobbyn, z którymi wspólnie walczyłem o wartości, którym zaprzeczyłem. Nigdy nie poprę takich zachowań. Uważam je za niedopuszczalne. To koniec drogi dla Belmondo. Niech dla innych to będzie nauczka, jaką destrukcję robią w mózgu narkotyki. Całe przewodnictwo w Mobbyn zostawiam mojemu bratu GSP, który swoją egzystencją udowodnił, że zasługuje na nie. Trzymajcie się - słyszymy na nagraniu.
W odpowiedzi na pytania fanów członkowie składu podkreślają, że zmiana "przywództwa" to nie jedyny skutek działań Tytusa:
Nie będzie Mobbyn, skład zmieni nazwę. Wyrzucimy z sociali wszystkich, którzy nie powinni na nich być, a młody G nie chce już nigdy robić niczego, co jest związane z rapem - czytamy.
Wśród nieoficjalnych doniesień pojawiły się też informacje, że syn Papiny wydał 25 tysięcy złotych ze wspólnych pieniędzy grupy oraz został pobity i trafił do szpitala.
Jeden z kolegów Tytusa opublikował też InstaStory, w którym daje mu "rozgrzeszenie":
Wybaczamy Belmondziakowi to, co zrobił. Jako że był dla nas bardzo ważny. (...) Nie rościmy wobec niego pretensji wobec strat i życzymy mu żeby ułożył sobie życie - słyszymy.
Myślicie, że Tytusowi uda się w końcu wyjść na prostą?