Trwa ładowanie...
Przejdź na

Koniec z Liszowską

0
Podziel się:
Koniec z Liszowską

Tematem przewodnim tego odcinka były piosenki Elvisa Presleya. Hubert Urbański wczuł się na tyle, że przywitał publiczność, mając na głowie pokaźnych rozmiarów czarną perukę. Piotr Galiński wczuł się jeszcze bardziej - peruka, czarne okulary oraz wyszywana błyskotkami kurtka sprawiły, że upodobnił się do Presleya w dużym stopniu.

Jako pierwsi zatańczyli Kinga Rusin ze Stefano Terrazzino. Samba w ich wykonaniu rozpoczęła się od solowego popisu Kingi, która pobierała w tym celu nauki u Brazylijki. Po ich tańcu Beata Tyszkiewicz powiedziała:

Sprawia pani wrażenie, jakby miała najwspanialszy odlot w życiu.

Co ciekawe, Iwona Pavlović wyceniła taniec Kingi tylko na 6 punktów, a Piotr Galiński na aż 10. W połączeniu z ocenami Beaty Tyszkiewicz i Zbigniewa Wodeckiego dało im to łącznie 33 punkty.

W drugiej parze zobaczyliśmy Joannę Liszowską z Robertem Kochankiem. Romantyczny walc angielski w ich wykonaniu był bez zarzutu, ale suknia w stylu empire podkreślała tylko słuszną sylwetkę aktorki. Łącznie uzyskali 38 punktów.

Czaczę w stylu country zatańczyła trzecia para - Peter Lucas z Dominiką Kublik. Jak powiedział aktor, "wsparcie z poprzedniego odcinka dodało mu skrzydeł". Sędziowie przyznali im łącznie 36 punktów.

Marcin Mroczek i Edyta Herbuś przygotowali ogniste tango, ale ich popisy aktorskie oraz skomplikowane figury nie na wiele się zdały - Iwona Pavlović wytknęła im bezlitośnie "za mało tanga w tangu". Dostali 32 punkty.

W ostatniej parze tańczył Przemysław Sadowski z Ewą Szabatin. Dwukrotni zdobywcy 40 punktów i tym razem nie zawiedli, tańcząc ciekawie pomyślaną czaczę. Otrzymali 38 punktów.

Jako że tańczyło już tylko 5 par, konieczne okazało się przedłużenie programu - tak, aby widzowie mogli głosować dłużej. Wszyscy zatańczyli walc wiedeński. Po nim nastąpiło odczytanie werdyktu. Pierwszy był oczywiście Sadowski, drugi - i tu zdumienie - Mroczek, trzecia Rusin i czwarty Lucas.

Z programem pożegnała się Liszowska. Chociaż usiłowała się uśmiechnąć, widać było, że walczyły w niej dwa uczucia: żal i złość. Sytuację uratował Robert Kochanek, dziękując wszystkim z nią na czele. Liszowska dopiero potem wybąkała krótkie podziękowania.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)