Cztery lata temu na antenie Eski Rock Kuba Wojewódzki i Michał Figurski obrazili Alvina Gajadhura, rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego, pół- Hindusa od lat mieszkającego w Polsce. Dziennikarze nazwali go m.in. "Murzynem" i "buszmenem". Straszyli mężczyznę Ku Klux Klanem. Gajadhur zarzucił dziennikarzom znieważenie go z powodu ciemnego koloru skóry za co grozi do trzech lat więzienia. Nie dał się przekonać argumentami o "prowokacji artystycznej".
W lipcu zeszłego roku Wojewódzki i Figurski zostali jednak uniewinnieni od zarzutu szerzenia nienawiści rasowej. Przypomnijmy: Wojewódzki i Figurski NIE OBRAZILI "MURZYNA"!
Alvin Gajadhur złożył więc apelację. Niestety, nie wygląda na to, by sprawa szybko się rozwiązała. Mężczyzna czeka do tej pory na przesłane akt sprawy z sądu rejonowego do sądu okręgowego.
Jak napisano w oficjalnym zawiadomieniu: "apelacja nie została jeszcze przesłana do Sądu Okręgowego w związku z trudnościami z doręczeniem oskarżonym odpisów apelacji".
Oznacza to, że od 7 miesięcy nie udało się znaleźć Kuby Wojewódzkiego i dostarczyć mu pisma sądowego.
W sierpniu poinformowano mnie, że apelacja złożona przez prokuratora została przyjęta i będzie przesłana do sądu okręgowego - wyjaśnia Gajadhur w rozmowie z Super Expressem. Minęło już siedem miesięcy, a akta sprawy nie zostały jeszcze wysłane z sądu rejonowego. Dlaczego ci panowie nie odbierają korespondencji? Wydaje mi się, że prosto jest go "namierzyć", gdyż prowadzi cykliczne programy w telewizji.
Przypomnijmy, że Kuba już raz próbował bronić swoich żartów: Wojewódzki tłumaczy się z rasizmu: "To przez Obamę"