Dwa dni temu media zaczęły rozpisywać się o Jamesie Deenie, najpopularniejszym obecnie aktorze porno, który został oskarżony o gwałty na swoich koleżankach z planu. Sytuacje z udziałem Deena opisały dotychczas trzy kobiety, w tym jego była dziewczyna. Sam Deen lubi pozować na mężczyznę szanującego swoje współpracowniczki i twierdzi, że nikogo nie skrzywdził. Przypomnijmy: Gwiazdor porno gwałcił swoje koleżanki z planu? "Pieprzył mnie nawet wtedy, gdy protestowałam!"
Po ujawnieniu sprawy gwałtów większość internautów zaczęła zastanawiać się nad sensem oskarżeń. Zdaniem wielu aktorka porno nie może być zgwałcona, bo sama zgadza się przedmiotowe traktowanie w swojej pracy. Tylko nieliczni zauważyli, że każdy seks bez zgody drugiej strony jest gwałtem.
W podobnym tonie wypowiada się też Tori Lux, jedna z kobiet skrzywdzonych przez Deena. W oficjalnym piśmie ujawniła kulisy swojej decyzji i opisała biznes pornograficzny.
Niektórzy pytali mnie, dlaczego milczałam na ten temat przez tyle lat. Policja uważa, że skoro aktorki porno same narażają się na przedmiotowe traktowanie i bycie ofiarami przemocy, to nie mogą zostać zaatakowane. To błędne koło. Po prostu się bałam - pisze Tori Lux.
Jesteśmy zmuszane, żeby się uśmiechać i udawać, że kochamy naszą pracę, podczas gdy zawsze można mieć kilka dobrych lub złych wspomnień - jak w każdej pracy. Nie chcę obwiniać całego biznesu, ale zwrócić uwagę na jednego popieprzonego gościa, który zniszczył mi życie.
_Chcę uświadomić wszystkim, żeby trochę bardziej otworzyli umysły na problem przemocy w branży pornograficznej. Aktorkom każe się milczeć, a potem nie mogą opowiadać o tym, co je spotkało._
Przypomnijmy, że Deen nie przyznał się do winy i stwierdził, że wie "gdzie leży granica".