Bagi poprosił Polsat o PRYWATNY SAMOLOT, żeby szybko wrócić z Torunia do Warszawy przed północą!

W ostatni wieczór roku największe stacje telewizyjne zorganizują imprezy sylwestrowe. O uwagę widzów powalczą Polsat, Telewizja Polska, a także TV Republika. W tym wyścigu po raz trzeci z rzędu nie bierze udziału TVN. Media od kilku dni zalewają nagrania z prób gwiazd, a także zakulisowe doniesienia dotyczące wynegocjowanych przez nich stawek.

Polsat w tym roku postanowił zaangażować także zwycięzców ostatniej edycji "Tańca z Gwiazdami". Mikołaj Bagiński i Magda Tarnowska zatańczą do piosenki "Dmuchawce, latawce, wiatr". W rozmowie z "Faktem" Bagi zdradził, jaki warunek postawili produkcji, przyjmując propozycję sylwestrowego występu. Influencer i tancerka po zejściu ze sceny wsiądą do prywatnego samolotu, żeby dotrzeć na inną imprezę. Odliczanie do północy 24-latek zamierza spędzić w Warszawie z przyjaciółmi, z którymi tworzy grupę Dresscode.

Mamy też imprezę dresscode'ową, więc takim moim najważniejszym punktem i gwiazdką mojego wystąpienia, było to, żebym mógł finalnie przetransportować się w nocy, żebym ten sylwester mógł spędzić i północ mógł spędzić z moimi bliskimi ludźmi z dresscode. I udało się wszystko zrobić. Poprosiłem Polsat, żeby nam pomógł w organizacji tego przedsięwzięcia, więc dostaliśmy taki środek transportu. Pierwszy raz będę czymś takim leciał - zdradził.

W dalszej części rozmowy Mikołaj przyznał, że boją się tej podróży. 24-latek po raz pierwszy będzie leciał prywatnym środkiem transportu.

No stresujemy się (...) Kiedyśmy mieli lot widokowy nad Warszawą, ale tego typu lot, szczególnie w takiej szybkości, że tu pędzimy na Sylwestra, żeby się wyrobić w noc sylwestrową, to będzie w ogóle jakiś kosmos. Czy się boimy i stresujemy? No tak, ogólnie się stresujemy. Od wczoraj czytaliśmy trochę o tym samolocie, sprawdzaliśmy, o co w ogóle w tym wszystkim chodzi i no mamy nadzieję, że będzie dobrze - stwierdził.

Fajnie się ustawili?

Zobacz także: Ewa Kasprzyk gorzko o wygranej Bagiego w "Tańcu z Gwiazdami". "Nie zgadzamy się do końca z werdyktem, jak większość Polski"