Emil S. i Roxie Gąska świętują pierwszą wspólną Niedzielę Palmową. Uroczo?
Mimo poważnych problemów prawnych, Emil S. stara się korzystać z uroków codzienności i chętnie prezentuje w sieci kulisy miłosnej relacji z Roksaną Gąską. Zakochana para zaliczyła w ten weekend swoją pierwszą wspólną Niedzielę Palmową. Para jak z żurnala?
Emil S. zaistniał w wyobraźni zbiorowej jako mąż Dody. Małżeństwo z piosenkarką przetrwało trzy lata i zakończyło się w atmosferze skandalu. Po rozstaniu biznesmen popadł w konflikt z prawem i trafił do aresztu. Jego spółka producencka była oskarżana o oszukiwanie inwestorów (finansowe straty miały sięgać około 50 mln złotych). Kontrowersje związane z jego działalnością stały się przedmiotem śledztwa prokuratury.
Odkąd skompromitowany przedsiębiorca wyszedł na wolność, 48-latek zgrywa nawróconego krzewiciela wiary, który wreszcie przejrzał na oczy i zrozumiał, co w życiu jest najistotniejsze. Mężczyzna, który usłyszał 196 zarzutów, zwrócił się do Boga i stara się poukładać życie na nowo. Do rewolucji doszło także w jego życiu uczuciowym - S. od jakiego czasu spotyka się z Roksaną Gąską, która przed laty zasłynęła w mediach związkiem z Jackiem Rozenkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Doda zapewnia: "Nositorba, nosistatyw... Bardzo się z tego śmiejemy"
Mimo krótkiego stażu związku, para zdążyła zakochać się w sobie po uszy. Biznesmen znalazł w Roxie bratnią duszę i coraz chętniej chwali się ukochaną w mediach społecznościowych. Ostatnio pozwolił sobie na porównanie partnerki z jej poprzedniczką, chwaląc Roksanę, że jest "bardziej wartościowa, bezinteresowna i szczera" od Rabczewskiej.
W Niedzielę Palmową bogobojny producent musiał stawić się w kościele na mszy, gdzie naturalnie musiała towarzyszyć mu Gąska. Eks Dody udokumentował wspólne wyjście na zdjęciach które okrasił osobliwym wpisem.
Pamiętamy treść ewangelicznego opisu triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy - zaczął Emil S. Zewsząd rozentuzjazmowane tłumy, radość, rzucanie palm i kwiatów pod nogi wkraczającego do Jerozolimy Mesjasza. Ale wystarczyły cztery dni, żeby to wszystko poszło w zapomnienie. Wystarczyły cztery dni, żeby ten sam tłum, który krzyczał: "Hosanna!", zaczął wołać: "Ukrzyżuj Go!". Nie trzeba było dużo czasu, żeby ci sami ludzie, którzy wołali: "Chwała Synowi Dawidowemu!", zawołali na dziedzińcu arcykapłana: "Wypuść Barabasza, a ukrzyżuj Jezusa!". Co więcej, ci sami ludzie przed Piłatem zeznali: "Nie mamy innego króla jak Cezara". Jakże dziwne są koleje losu! Jak bardzo łatwo ludzie przeskakują z jednego entuzjazmu w drugi.
Pasują do siebie?