Martyna Wojciechowska zaparkowała auto za prawie milion złotych NA ZAKAZIE i pognała po zakupy
Martyna Wojciechowska została "przyłapana" przez stołecznych paparazzi podczas załatwiania codziennych spraw na mieście. Gwiazda TVN, najwyraźniej biorąc przykład z kolegów z branży, zaparkowała swoje auto na zakazie i pospieszyła odebrać zamówienie.
Stołeczni celebryci od dawna pokazują, że przepisy ruchu drogowego nie stanowią dla nich przeszkody, gdy chodzi o wygodne parkowanie - nawet w miejscach, gdzie jest to zabronione. W gronie gwiazd, które mają na koncie takie wykroczenia, nie brakuje znanych z ekranów telewizorów nazwisk. Wystarczy wspomnieć o Monice Olejnik, Kindze Rusin czy Beacie Ścibakównej, które nagminnie łamią zakazy.
W tym gronie znajduje się także Martyna Wojciechowska. Gwiazda TVN i znana podróżniczka była już kilkukrotnie "przyłapywana" przez stołecznych paparazzi. Kilka miesięcy temu podjechała swoim luksusowym mercedesem klasy G, wartym ok. miliona złotych, pod centrum handlowe i zaparkowała, ignorując znak zakazu. Wcześniej zatrzymała się na miejscu przeznaczonym dla pracowników Ambasady Węgier.
Na najnowszych zdjęciach widać, że po raz kolejny znak zakazu postoju nie stanowił dla niej przeszkody. Złamała przepisy jedynie po to, by odebrać zamówienie z jednej z warszawskich restauracji. Tego dnia zrezygnowała z makijażu, prezentując się w naturalnym wydaniu. Jak sama przyznała w styczniu, nie przywiązuje do tego większej wagi.
Przez całe swoje życie starałam się być postrzegana przez to, co mówię, co robię, czy zmieniam świat na lepsze a nie przez to, jak wyglądam. (...) Waga? Nie tak dawno temu 84 kg, teraz ponad 15 kg mniej. Najwięcej komplementów w życiu dostawałam w 2016 roku, kiedy ważyłam niewiele ponad 60 kg przy wzroście prawie 180 cm. Słyszałam, że świetnie wyglądam, a ja wtedy byłam przerażona, bo walczyłam z ciężką chorobą i przechodziłam żałobę po śmierci taty Marysi. Nie wiedziałam, jak przeżyć, ale byłam szczupła… A kiedy faktycznie byłam najszczęśliwsza w moim życiu, to słyszałam, że się "zapuściłam" i że mam grubą dupę. Łatwo można wpaść w pułapkę oglądania siebie w oczach innych i próbowania dostosowywania swojego wyglądu do oczekiwań - pisała na Instagramie.
Wszystko fajnie, ale przepisów drogowych mogłaby jednak nie łamać.