Meghan Markle i książę Harry przeprowadzili się do Los Angeles już dwa miesiące temu. "To była dobrze zaplanowana operacja"
Tyler Perry, nowy przyjaciel i poprzedni właściciel posiadłości, w której teraz mieszkają, pomógł Sussexom potajemnie przenieść się z Vancouver do Los Angeles. Milioner udostępnił im swój prywatny odrzutowiec.
Pierwotny plan Meghan Markle i księcia Harry'ego był taki, że zrezygnują z obowiązków "starszych członków" rodziny królewskiej, aby móc wieść spokojniejsze życie z dala od blasku fleszy. Ostatecznie (była) książęca para krótko wytrwała w tym postanowieniu i z Vancouver przenieśli się do Los Angeles, gdzie teraz spokojnie mogą wieść "gwiazdorskie" życie u boku zaprzyjaźnionych celebrytów.
Tuż przed długo oczekiwaną przeprowadzką do miasta aniołów Harry'emu i Meghan udało się znaleźć wymarzone gniazdko, którym okazała się willa hollywoodzkiego aktora oraz producenta filmowego, Tylera Perry'ego. Luksusowa rezydencja znajdująca się w Beverly Hills warta jest 18 milionów dolarów, a w jej sąsiedztwie zamieszkuje wiele znanych osobistości.
Meghan Markle czyta bajkę ze swoim synkiem
Jak podaje Daily Mail, przeniesienie się do LA wcale nie było pary takie proste, zwłaszcza, że chcieli to zrobić z dala od obiektywów paparazzi. Okazuje się, że Sussexowie musieli wykorzystać swoje rozległe znajomości, żeby "potajemnie" przeprowadzić się do nowego lokum, co zrobili już dwa miesiące temu. 14 marca o poranku Meghan i Harry wsiedli do prywatnego odrzutowca za 150 milionów dolarów, należącego do Tylera Perry'ego, który przeniósł ich z Vancouver do Los Angeles.
To była dobrze zaplanowana operacja, która zadziałała idealnie - podaje źródło.
Jak nietrudno się domyślić, potajemna podróż Harry'ego i Meghan po raz kolejny sprowadziła na parę zarzuty o hipokryzję. Choć Sussexowie próbują robić z siebie wielkich obrońców ekologii, 38-latka i jej o 3 lata młodszy małżonek przymknęli oko na fakt, że loty prywatnym odrzutowcem emitują do atmosfery ogromną ilość zanieczyszczeń i są wyjątkowo szkodliwe dla środowiska...
Myślicie, że są z siebie zadowoleni, iż udało im się "wykiwać" paparazzi?