Przemysław Czarnek chce dzieł Jana Pawła II na liście lektur. "Musimy kończyć ze ZGNILIZNĄ systemu szkolnictwa wyższego"
Nowy minister edukacji ostro zabiera się do roboty. Uważa, że na uczelniach organizowane są "lewackie" konferencje naukowe.
Przemysław Czarnek na początku października został mianowany nowym ministrem edukacji i nauki. Zanim jednak zdążył przyjąć nominację i podjąć jakąkolwiek wiążącą decyzję, z koronawirusem wybrał się odwiedzić babcię w szpitalu. Po jego wizycie okazało się, że wszyscy pacjenci oddziału są zakażeni. Personel tłumaczył później, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, że to Czarnek przyniósł patogen, ale jakoś nikt w to nie uwierzył.
Jak tylko poczuł się lepiej, Przemysław Czarnek od razu ostro zabrał się do pracy. W minioną sobotę udzielił wywiadu w Polskim Radiu, a to, co zadeklarował, zaczyna napawać niepokojem. Zdaniem nowego ministra edukacji na uczelniach wyższych panuje jakaś zmowa, według której naukowcy nie mogą cytować Tomasza z Akwinu i Jana Pawła II. Co zatem należy z tym zrobić? Wprowadzić dzieła Jana Pawła II do kanonu lektur.
Przemysław Czarnek chce zmian w podręcznikach. Anna Maria Żukowska: to przerażające
Jeśli słyszę dziś, że w wielu polskich uczelniach odmawia się prawa doktorantom do cytowania św. Jana Pawła II, a także św. Tomasza z Akwinu, mówiąc, że to nie byli naukowcy, to jest niestety zgnilizna naszego systemu szkolnictwa wyższego, z którą będziemy musieli kończyć, poprzez wprowadzanie również do kanonu lektur dzieł Jana Pawła II, zwłaszcza w tych starszych rocznikach - perorował na antenie.
Według Przemysława Czarnka humanistyka jest w ogóle w odwrocie, więc trzeba przywrócić jej należne miejsce w nauce. Odbędzie się to przez poprawienie podręczników i "zakończenie pedagogiki wstydu". Niestety, nie wiadomo do końca, czym owa "pedagogika wstydu" jest.
Nauczanie historii, ostateczne zakończenie tej pedagogiki wstydu, która towarzyszyła naszej edukacji przez kilkadziesiąt lat, i dzisiaj mamy tego efekty również, i jednoznaczne poprawienie podręczników, zwłaszcza w tym obszarze, o którym mówił pan redaktor, bo w wielu miejscach podręczniki nie pasują do podstawy programowej - przekonywał minister edukacji.
Zdaniem Czarnka uczniowie i studenci nie posiadają wiedzy historycznej o czasach najnowszych, zwłaszcza przemianach po Okrągłym Stole. Minister edukacji sugeruje, że wiąże się to z faktem, iż na uczelniach... nie przeprowadzono dekomunizacji i lustracji: 30 lat to jest czas stracony, zwłaszcza 25, jeśli chodzi o kwestię lustracji i dekomunizacji. Oczywiście będziemy do tych tematów bardzo poważnie podchodzić - zadeklarował.
Przemysław Czarnek zauważył trzeźwo, że najważniejsza jest "wolność nauki", ale definiuje ją nieco inaczej, niż mogłoby się wydawać: owszem, można głosić swoje poglądy, byleby tylko nie były lewackie.
Proszę zwrócić uwagę, że dzisiaj wolności nauki nie ma, dlatego, że tamta strona odmawia stronie konserwatywnej i stronie chrześcijańskiej, tym naukowcom, którzy bazują na myśli chrześcijańskiej, odmawia prawa do wolnej nauki i bardzo często nie można zorganizować konferencji o tematyce pro-life czy o tematyce chrześcijańskiej, natomiast bardzo chętnie pozwalają rektorzy na organizowanie konferencji o tematyce lewicowo-liberalnej czy wręcz lewackiej - mówił.
Na koniec między słowami pogroził jeszcze uczelniom, które tolerują "lewackie" zachowania (takie jak np. ostatnie protesty), a ścigają przejawy myśli konserwatywnej.
Bardzo często rektorzy wszczynają postępowania wyjaśniające z uwagi na wypowiedź jednego czy drugiego profesora, który wypowiedział po prostu słowa z katechizmu Kościoła katolickiego, natomiast kompletnie nie wszczynają postępowań w sprawach choćby takich, jak widzieliśmy na ulicach ostatnio, a nie są to jedyne przypadki, kiedy rzeczywiście skandaliczne zachowania naukowców o światopoglądzie lewicowo-liberalnych w ogóle nie spotykają się z jakąkolwiek reakcją.
Słyszeliście kiedyś o gorszym ministrze edukacji?