Za nami kolejna edycja festiwalu w Opolu i opinie publiczności, mówiąc delikatnie, nie należały do entuzjastycznych. Swoje niezadowolenie z poziomu imprezy publika zamanifestowała nie tylko w sieci, ale i głosując pilotem - opolski festiwal stracił w porównaniu z zeszłym rokiem pół miliona widzów. Informacja ta nie przebiła się specjalnie w mediach, bo udanie przykrył ją skandal z udziałem Ryszarda Rynkowskiego, który w Opolu miał wystąpić, ale "nie dojechał". Jak poinformował ze sceny Jacek Cygan, muzyk miał wypadek i "trochę się potłukł", co było dość eufemistyczną interpretacją faktycznego zdarzenia. Rynkowski bowiem faktycznie spowodował kolizję drogową, ale najwyraźniej po wcieleniu w życie słów swojej piosenki "Wypijmy za błędy", bo badanie alkomatem wykazało aż 1,6 promila alkoholu we krwi. Artysta zapowiedział "wyciągnięcie odpowiednich wniosków", ale jego prawnik jasno zasugerował w "Fakcie", że Rynkowski dmuchał do alkomatu półtorej godziny po wypadku i tak naprawdę to golnął sobie w międzyczasie. Czy to jest jakiś nieemitowany wcześniej fragment opolskiego kabaretu, o którym nie wiedzieliśmy?
Rynkowski dołączył tym samym do dość pokaźnego i niechlubnego grona polskich celebrytów, którym nie w głowie było skorzystanie z taksówki, bo po procentach zapragnęła im się kariera pijanych rajdowców. Na tym etapie Rinke Rooyens mógłby sklecić niezłą ekipę na swój kolejny głośny reality-show. Nie powiecie nam, że "Gwiazdy tańczą po wódzie" nie brzmi jak hit… A zupełnie poważnie - gwiazdorskie rajdy po pijaku zasługują tylko i wyłącznie na potępienie, niezależnie od tego, jak "zasłużeni" są dla polskiej kultury nasi medialni kierowcy. Bo w obliczu przestępstwa zasługują, podobnie jak "anonimowi" przestępcy, na jedno: surowy wyrok w sądzie. Co z sądem opinii publicznej? Czy po takim "występku" powinna być również kara w postaci zakazu występów na scenie? Jak człowiek może zrozumieć i pożałować swojego zachowania, gdy tą karą są jakieś śmieszne dla niego pieniądze, a chwilę później jest uwielbiany przez tłumy na koncercie? Zarabiać trzeba, ale i chwila na refleksje by się przydała…
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że sławnych i bogatych mężczyzn, szczególnie tych, którzy przekroczyli 40-kę, widujemy u boku dużo młodszych kobiet. Jest to już na tyle oklepany obrazek, że reagujemy szokiem, gdy np. 60-letni Keanu Reeves na partnerkę "wybiera" swoją rówieśniczkę, a nie 23-letnią modelkę Victoria’s Secret, którą poznał, gdy była nastolatką. Wtedy aż dłonie rwą się do aplauzu! Nieco inaczej ma się sytuacja, gdy znane i dojrzałe kobiety pokazują się u boku młodziutkich facetów. Uśmiechy politowania, złośliwe docinki i "babciowanie" to już stały repertuar komentujących, a w kontrze do nich krzyki o seksizmie i prawie do przyjemności bez względu na wiek. Są jednak i takie przypadki, które łączą wszystkich ponad podziałami. Przekonała się o tym ostatnio niejaka Fati Vázquez, według różnych źródeł 29- lub 30-letnia modelka i gwiazdka OnlyFans, która zbliżyła się mocno do zaledwie 17-letniego gwiazdora FC Barcelona, Lamina Yamala. Ich wspólne zdjęcia z wakacji obiegły media i wywołały ogromną falę oburzenia - jak by nie patrzeć, mamy przecież do czynienia z dorosłą kobietą i nastolatkiem u szczytu degenerującej sławy. Gdyby polecieć stereotypem, to niezbyt rezolutni grajkowie, w dodatku rozwydrzeni wielkimi pieniądzmi i modelki OnlyFans są dla siebie wręcz stworzeni. Nie każdy ma w końcu tyle szczęścia, by spotkać na swojej drodze drugą Victorię Beckham.
Sprawa jest jednak poważna. Młodziutcy piłkarze, którzy owszem, dzięki swoim umiejętnościom i ciężkiej pracy, z dnia na dzień stają się megagwiazdami i podpisują warte miliony kontrakty, absolutnie nie są przygotowywani do zderzenia nie tylko z gigantyczną sławą, ale i tymi, którzy coś z ich fortuny chcieliby uszczknąć. Który nastolatek w szale hormonów odrzuci zaloty aktorki porno? Przecież to spełnienie ich mokrych snów! Być może śladem włodarzy NBA, i europejskie federacje piłkarskie powinny szykować swoją młodzież na skutki uboczne sukcesu, bo ci jak zaczną strzelać gole, to nie zatrzymają się nawet w sypialni. Inna sprawa to coraz większa świadomość dotycząca groomingu - czasy, w których tekst o "starej duszy" 20-latki wypowiadany przez podstarzałego playboya był uroczy, zdecydowanie minęły. Wypada mieć więc nadzieję, że Fati i Lamine spędzili upojne chwile podczas wakacji i związku z tego nie będzie. 17-letni piłkarz lepiej niech poszuka na ławce rezerwowych kogoś w swoim wieku, bo inaczej zapowiada się klasyczny "samobój".
Za to na medialną ławkę rezerwowych odesłalibyśmy Blankę Lipińską, bo najsłynniejsza polska pisarka i promotorka przemocowych relacji w literaturze, sama zdaje się tkwić w takowej z popularnością, którą przyniosło jej "kaszubskie porno". Celebrytka chętnie relacjonuje swoje życie w mediach społecznościowych, łaknie atencji pokazując się na eventach i rozmaitych wydarzeniach, a potem aż pęka z frustracji, bo ludzie tę jej aktywność komentują nie po jej myśli. Lipińska zafundowała sobie ostatnio lifting, który kosztował ją sześciocyfrową kwotę, co wywołało oczywiście lawinę komentarzy, domysłów, pytań i opinii zatroskanych "fanów" - nie zawsze pozytywnych, niekoniecznie też wypływających z dobroci serca. Naturalną reakcją Blanki na uwagę, którą sama na siebie ściągnęła, jest złość i wchodzenie w durnowate dyskusje z wyraźnie prowokującymi ją internautami. Z całym szacunkiem do chirurga, który pracował nad jej nową twarzą, ale nie naciągnął jej aż tak, żebyśmy uwierzyli, że ma 13 lat. A tak się niestety zachowuje.
Są jednak plusy tej sytuacji. Obecność Lipińskiej na czerwonym dywanie to prezent dla mediów plotkarskich, to jak gwiazdka w czerwcu! Nie udowodniono jeszcze związku ostrzykiwania ust kolagenem z umiejętnością formułowania barwnych przemyśleń, które te usta opuszczają ilekroć ktoś podstawi tam mikrofon, ale jedno jest pewne - warto, bo to kopalnia cytatów. I tak mogliśmy się w ostatnich dniach dowiedzieć, że Blance "wisi kilogramem kitu" niepochlebna opinia o trylogii "365 dni" aktorów, którym film podarował sławę, że z jej twarzy "trzeba było wydłubać taki stały wypełniacz", o którego istnieniu nie wiedziała, czy w końcu usłyszeć o jej testamencie. "Wiesz, mnie to wszystko jedno, ja nie będę wiedziała, że umarłam. Raczej ci wszyscy tutaj będą tęsknić i będą mieli problem" - wyznała refleksyjnie w rozmowie z serwisem "Świat Gwiazd". I słuchając tego wszystkiego, musimy się zgodzić. Będziemy tęsknić, a problem będą mieć show-biznesowi reporterzy, bo drugiej takiej złotoustej jak Lipińskiej, to prędko nie znajdą..
Z okazji 30. lat Wirtualnej Polski zapraszamy do udziału w konkursie "Za co kochasz internet?". Do wygrania aż kilkaset podwójnych biletów na wyjątkowy koncert sanah, który odbędzie się 19 września 2025 r. na PGE Narodowym. Pokaż swoją kreatywność i świętuj razem z nami! Szczegóły i formularz zgłoszeniowy znajdziesz na stronie 30lat.wp.pl/konkurs