Pandemia koronawirusa skutecznie skomplikowała sytuację większości gałęzi biznesu, nie oszczędzając przy tym branży rozrywkowej. Naszym ukochanym celebrytom nie brakuje jednak wyobraźni, dzięki której są w stanie wciąż zainteresować media.
Sztuka ta udała się Jessice Mercedes - jednej z najpopularniejszych polskich "influecerek", która w ostatni wtorek zrobiła szał na ulicach Warszawy, prezentując się "designerskiej" maseczce polskiej marki.
Celebrytka spodziewała się, że po raz kolejny może natrafić na paparazzi, gdy planowała udać się do pracy w czwartek. Dlatego też postanowiła ich udobruchać życzliwymi pozdrowieniami na InstaStory.
Idę do biura. Pozdrawiam wszystkich paparazzi. Za*ebiste zdjęcia na Pudlu. Już więcej nie rozpinam płaszcza - zadeklarowała odważnie przedsiębiorcza 26-latka.
Zasugerowała tym samym, że nieodpowiednie zapięcie odzienia wierzchniego drastycznie zdeformowało jej sylwetkę.
Na tym jednak nie skończyły się wszystkie mądrości Jessiki. Blogerka przewidziała bowiem, że kolorowe maseczki, podobne do tej, jaką miała okazję zaprezentować ostatnio przed fotoreporterami, będą coraz częstszym widokiem na polskich ulicach.
Żeby nie było, tak jak mówią na Pudelku, że jestem lansiarą. Powiem wam, dobra, miałam przedwczoraj maseczkę z logo, ale moim zdaniem i tak zaraz wszyscy będą nosić kolorowe maseczki. Bo mi się wydaje, że te maseczki szybko nie znikną, że to nie jest na dwa tygodnie. Moim zdaniem to może i rok będą kazali nam nosić. Może się okazać, że to jest jak apaszka - element modowy! - przepowiedziała wyrocznia "smaku i stylu".
Myślicie, że w jej głowie rodzi się właśnie pomysł na kolejny biznes? Chętnie skrylibyście wasze twarze w maseczkach sygnowanych przez Jessi?