Syn Don Vasyla komentuje zaślubiny Viki Gabor i mówi, co dalej: "Najważniejsze jest, aby starszyzna pobłogosławiła ich związek"
Bogdan Trojanek wywołał sensację, gdy opublikował nagranie z romskich zaślubin Viki Gabor i jego wnuka Giovaniego. W sieci zaroiło się od komentarzy, a głos postanowił zabrać Dziani Szmidt, syn Don Vasyla. Wyjaśnia, co teraz.
Viki Gabor znów jest na językach całego kraju i tym razem nie ma to nic wspólnego z Eurowizją Junior. Sobotnie doniesienia na temat jej romskich zaślubin z 19-letnim wnukiem Bogdana Trojanka wywołały w sieci spore poruszenie. Zaskoczenie jest tym większe, że wcześniej Viki wielokrotnie dawała do zrozumienia w wywiadach, że nie ma nawet chłopaka.
Syn Don Vasyla komentuje romskie zaślubiny Viki Gabor
Po fali komentarzy Trojanek usunął materiał, tłumacząc tę decyzję hejterskimi wpisami. Menadżer Viki, Oskar Laskowski, mówi o ewentualnym ślubie dość wymijająco, natomiast sama zainteresowana podśmiechuje się z poruszenia na TikToku i twierdzi, że jest "mega happy".
Viki Gabor nie wytrzymała. Tak zwróciła się do osób komentujących jej wygląd: "NIE MACIE GUSTU!"
Komentarze nie milkną, a wielu zastanawia się, czy Viki faktycznie jest już po ślubie. Warto wspomnieć, że formalnie romskie zaślubiny nie mają mocy prawnej, bo nie jest to ceremonia cywilna ani kościelna. "Fakt" zapytał o wyjaśnienie Dzianiego Szmidta, czyli syna Don Vasyla. Ten z kolei tłumaczy:
Ślub kościelny albo cywilny mogą wziąć później, jeśli chcą to uczynić w polskiej tradycji. Najważniejsze jest, aby starszyzna pobłogosławiła ich związek. To jest najważniejsze u nas i jest podstawą w naszej tradycji. Najstarszy członek rodu z jednej i z drugiej strony spotykają się wtedy gdzieś prywatnie i swatają. Ale najczęściej odbywa się to na tej imprezie ogólnej, która się odbędzie - starszyzna wiąże im ręce i błogosławi.
Wygląda więc na to, że najlepsze dopiero przed Viki i Giovanim. Przy okazji Szmidt skierował do czytelników kilka słów wyjaśnienia i twierdzi, że jest dumny z tego, jak wszystko zorganizowano. Jak podkreśla, dla Romów jest to bardzo ważna tradycja, która obowiązuje już od wielu pokoleń.
To były tylko zaślubiny. Wesele, czyli uroczysta impreza, odbędzie się później, kiedy rodziny ustalą termin. Najpierw para młoda "ucieka ze sobą", żeby tradycji stało się zadość. Pewien młodzieniec musiał "porwać" Viki. Potem rodziny się dogadują, muszą to zaakceptować i umawiają termin wesela. Najważniejsze było, że młodzi, zgodnie z tradycją romską, "uciekli", a rodziny zaakceptowały związek. To było takie pierwsze spotkanie, w naszej tradycji bardzo ważne. Moim zdaniem wszystko odbyło się bardzo elegancko. To miło, że Viki wyszła za mąż w tradycyjnej romskiej rodzinie i poszła w tę stronę romską. My, Romowie, bardzo to doceniamy. Na zaślubinach były rodziny z obu stron, ale zaprasza się też innych Romów. Wszystko odbyło się w Krakowie, bo stamtąd pochodzi Viki.
Doceniacie przywiązanie Viki do jej korzeni?