Żona Pawła Marchewki rozprawia o milionach na koncie: "Na co dzień NIC Z TEGO NIE WYNIKA"
Paweł Marchewka oraz jego żona Aleksandra zagościli na okładce nowego numeru "Forbesa". Udzieli także szczerego wywiadu, w którym opowiedzieli m.in. o swoim podejściu do wydatków.
Życie bajecznie bogatych od zawsze budzi ciekawość i ogromną fascynację. Luksusowe rezydencje, egzotyczne podróże, drogie samochody i dostęp do wszystkiego to marzenie wielu. Niektórzy mimo astronomicznych kwot na koncie bankowym przekonują, że wiodą całkiem normalne życie. W tym gronie jest miliarder Paweł Marchewka i jego żona.
Ostatnio założyciel i prezes Techlandu, jednej z bardziej znanych polskich firm w branży gier wideo razem ze swoją żoną zagościł na okładce nowego numeru "Forbesa". Oprócz sesji w magazynie znalazł się także obszerny wywiad, którego udzielili małżonkowie. Na łamach pisma opowiedzieli m.in. o wychowaniu dzieci. Paweł i Aleksandra zapewnili, że pod względem finansowych trzymają swoje pociechy krótko.
Żona Pawła Marchewki szczerze o sytuacji finansowej
Jakiś czas temu miliarder sprzedał większą część firmy chińskiemu gigantowi. W trakcie wspomnianego wcześniej wywiadu padło również pytanie, jak zmieniło się finansowo ich życie po tym zdarzeniu. Aleksandra zdradziła, że nie miało to większego wpływu. Jak twierdzi, zawsze stara się z mężem stąpać twardo po ziemi.
Pieniądze mieliśmy już wcześniej, teraz mamy ich więcej, ale na co dzień nic z tego nie wynika. Staramy się twardo stąpać po ziemi, żeby nie stracić perspektywy - tłumaczyła ukochana miliardera dla "Forbesa".
Paweł Marchewka został natomiast zapytany o to, czy ludzie dziwią się, że czasami nie kupują najdroższych rzeczy, tylko wybierają tańsze. Miliarder przekonywał, że każdy stara się podejmować racjonalne wybory niezależnie od swojego statusu. Zobrazował to również na przykładzie zakupu coli.
Przecież to oczywiste, że niezależnie od sytuacji finansowej każdy stara się dokonywać rozsądnych wyborów. I cieszymy się nimi. Nie potrzebujemy najdroższych rzeczy. Podobnie postąpi większość osób. Jeśli będą stały obok siebie dwie puszki coli, jedna za 4 złote, a druga za 40 złotych, bo będzie na przykład w złotej puszce to którą wybierzecie? Jeśli rzadko pijecie colę, to stać was na obie. To w końcu tylko 40 złotych - stwierdził Paweł.
Bo tu nie chodzi o te 40 złotych, ale o to, że jesteś rozsądni i wiecie, że tę puszkę po wypiciu wyrzucicie do śmieci. Niektórym naprawdę wydaje się, że ponieważ taki Jeff Bezos jest multimiliarderem i nie ma żadnych możliwości wydania pieniędzy do końca życia - to nie będzie widział, czy kupuje butelkę wody po 2 dolary czy po 2 tysiące dolarów. Posiadanie takich majątków jest abstrakcyjne. Ale to nie znaczy, że ich właściciele są idiotami. Raczej odwrotnie: oni doskonale rozumieją wartość pieniędzy i nie są ich bez sensu - kontynuował.
Niektórzy uważają, że jak Paweł jest miliarderem, to np. za kupowaną nieruchomość może zapłacić dwukrotność ceny rynkowej - dodała jego żona podczas wywiadu dla "Forbesa".
Zgadzacie się?
ZOBACZ TAKŻE: Kim jest żona Pawła Marchewki? Unika blasku fleszy, ma znane koleżanki i pracuje w firmie męża-MILIARDERA