Agnieszka Gozdyra zaliczyła wpadkę na żywo. Nagle PRZERWAŁA rozmowę i wyszła ze studia
Widzowie stacji Polsat News byli świadkami niecodziennych scen. Podczas realizowanego na żywo programu publicystycznego "Debata dnia" prowadząca Agnieszka Gozdyra musiała pilnie opuścić studio. Co dokładnie się wydarzyło?
Według niepisanej, lecz sprawdzonej od lat zasady panującej w świecie mediów, sprawnego prezentera poznaje się po tym, jak wypada w programie na żywo. Oczywiście każdy z nas ma chwile słabości skutkujące mniejszą efektywnością w pracy. W takich sytuacjach nawet najbardziej doświadczonym dziennikarzom mogą zdarzyć się przejęzyczenia i pogubienie w faktach.
W odróżnieniu od kolegi z konkurencyjnej stacji Agnieszka Gozdyra nigdy nie mogła skarżyć się na podobne problemy. Dziennikarka Polsat News przekonała się na własnej skórze o złośliwości rzeczy martwych. Podczas czwartkowego wydania "Debaty dnia" pewna niezręczna sytuacja całkowicie wybiła ją z rytmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krzysztof Gojdź zdradza, jaka naprawdę jest Paris Hilton i mówi, obok kogo w Hollywood mieszka
Agnieszka Gozdyra opuściła studio Polsatu w połowie rozmowy
Zgodnie z formułą wieczornego programu publicystycznego, prowadząca przez 50 minut rozmawia z zaproszonymi do studia gośćmi na wybrany temat. We wczorajszym odcinku przedstawiciele różnych klubów parlamentarnych rozprawiali o wciąż bardzo trudnej sytuacji w Ukrainie. Politycy przedstawiali swoje nadzieje, ale i obawy wynikające z zaproponowanego przez Ministerstwo Obrony Narodowej projektu o nazwie "Tarcza Wschód".
Nieoczekiwanie w studiu rozległ się dźwięk dzwonka telefonu. Uczestnicy spotkania i widzowie wyraźnie usłyszeli trwające połączenie w trybie głośnomówiącym. Zdezorientowana Agnieszka Gozdyra zaczęła się pokrętnie tłumaczyć.
Przepraszam, mój telefon oszalał. Przepraszam państwa, naprawdę, teraz ja krzyknę na siebie - mówiła w popłochu.
Dziennikarka nie zdołała uporać się z komórką.
Nie, ja nie wytrzymam. Przepraszam, ja go wyłączam - dodała, wchodząc w słowo Michałowi Szczerbie z Koalicji Obywatelskiej.
Panie pośle, myślę, że jesteśmy w historycznym wydaniu tego naszego spotkania. Jeszcze nigdy nie widziałem jakże uśmiechniętej, tak zakłopotanej pani redaktor - wtrącił wyraźnie rozbawiony Grzegorz Płaczek reprezentujący Konfederację.
Prowadzącej zaczął udzielać się stres. Bezskutecznie próbowała przerwać pracę urządzenia.
Nie miałam nigdy tego typu problemów z telefonem. Usiłuję go wyłączyć teraz, a moja wydawczyni mi właśnie powiedziała że pójdę do kąta i ma rację. (...) Przepraszam, panie pośle, mnie nie ma - powiedziała, podrywając się od stołu w kierunku wyjścia.
Jeszcze nigdy nie mieliśmy takiego spotkania, że pani redaktor wyszła ze studia. Politycy wychodzi, ale pani redaktor jeszcze nigdy. To będzie niezła "setka" - przyznali uśmiechnięci od ucha do ucha Płaczek oraz sąsiadujący z nim Dariusz Stefaniuk z Prawa i Sprawiedliwości.
Po krótkiej chwili Agnieszka Gozdyra powróciła na swoje stanowisko. Żartobliwie dodała, że "została ukarana za to, że nosiła telefon w pierwszej części programu".