Agnieszka Kotońska leci NA OSTRO z hejterami: "K*rwa, ile można tłumaczyć, to jak gadanie do d*py!"
Bycie influencerem to nie tylko szansa na zarobek i lukratywne współprace, ale często też konieczność konfrontacji z mocno nieprzychylnymi komentarzami internautów. Przekonała się o tym Agnieszka Kotońska, która miała już dość krytycznych uwag pod swoim adresem i wystosowała do hejterów obszerną odezwę.
Agnieszka Kotońska zyskała rozpoznawalność dzięki udziałowi w programie "Gogglebox. Przed telewizorem", gdzie żywo komentowała programy telewizyjne. Szybko zyskała sympatię widzów, a to z kolei zaowocowało udziałem w kolejnym show "Królowa przetrwania". Telewizyjne popisy znalazły też swoje odbicie w sieci, gdzie celebrytkę obserwuje ponad 360 tysięcy użytkowników, ciekawych codziennego życia Agnieszki i jej efektownej metamorfozy.
Zobacz: Agnieszka Kotońska prezentuje przemianę, publikując stare zdjęcia. "Tutaj mam 106 kilogramów"
Agnieszka Kotońska rozprawia się z hejterami
Internetowa działalność Kotońskiej to w głównej mierze obrazki z życia codziennego, współprace reklamowe i regularne informowanie o kolejnych zabiegach medycyny estetycznej, którym poddaje się influencerka. To wzbudza nie tylko ciekawość, ale i mnóstwo nieproszonych opinii - nie tylko mocno krytycznych, ale często też bardzo wulgarnych. Agnieszka miała najwyraźniej dość zmasowanego ataku hejterów, bo opublikowała na swoim Instagramie obszerną odezwę, w której rozprawia się z autorami nieprzychylnych komentarzy.
Nie piszcie do mnie wiadomości, których sami nie chcielibyście dostać. Jeśli nie radzicie sobie z tym, że ktoś inny żyje inaczej niż wy - to nie mój problem, tylko wasz. (…) Ja robię w życiu to, na co mam ochotę. Żyję po swojemu, nikomu nie krzywdząc - i nie zamierzam się tłumaczyć, ani podporządkowywać ludziom, którym przeszkadza cudze szczęście czy wolność. Jeśli Cię wkurzam - zrób sobie dobrze i przesuń dalej. Mój profil to nie terapia dla twoich frustracji, ani tablica do wylewania kompleksów - mogliśmy przeczytać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Agnieszka Kotońska o swojej metamorfozie: "Telewizja otworzyła mnie na zmianę"
W jednym z fragmentów swojej odezwy do hejterów Kotońska zauważa, że sam fakt, iż ktoś publikuje treści w internecie, nie jest automatycznym zaproszeniem do komentowania czy wyrażania krytycznych opinii.
Nie wiem, skąd w ludziach wzięła się ta chora potrzeba poprawiania i pouczania innych - zwłaszcza obcych ludzi z internetu. (…) Nie wszystko, co widzicie w internecie, to zaproszenie do komentarza. Zaskakujące, wiem - ironizowała.
Celebrytka, pomimo trzymania nerwów w ryzach na wcześniejszych slajdach "przemówienia", na jego wielki finał już nie gryzła się w język i pozwoliła sobie nawet na wulgaryzmy.
Nie zgadzam się na to, że jakiś anonimowy z internetu rozwala ludziom biznesy, pluje na projekty, których nawet nie rozumie. To nie jest "opinia", to nie jest "prawda" - to zawiść w czystej postaci. Bo k*rwa ile można tłumaczyć, a to jak gadanie do d*py! Tyle! - zakończyła ostro swoje orędzie.
Myślicie, że taka tyrada Kotońskiej faktycznie poskutkuje i internetowi krytykanci dadzą jej spokój?