Anita Werner z ukochanym są na Hawajach! Zabrali głos: "Mieliśmy DUŻO SZCZĘŚCIA"
Anita Werner wybrała się z Michałem Kołodziejczykiem na urlop na Hawaje, które zagrożone są tsunami po trzęsieniu ziemi, do jakiego doszło w rejonie Kamczatki. Gwiazda TVN opublikowała właśnie post.
Wielkie trzęsienie ziemi o magnitudzie 8.8 w rejonie Kamczatki sprawiło, że państwa znajdujące się wokół Pacyfiku zaczęły się szykować na nadejście tsunami. Ostrzeżenie wydano m.in. na archipelagu Hawaje, należącym do Stanów Zjednoczonych. To właśnie tam przebywa na urlopie Anita Werner ze swoim ukochanym.
Anita Werner jest na Hawajach. Gwiazda TVN mówi, w jakiej jest sytuacji
Prowadząca "Fakty" opublikowała w środę post na Instagramie, w którym zwróciła się do zaniepokojonych internautów. W obszernym wpisie wyjaśniła, jak przebiegła cała ich ewakuacja.
Bardzo dziękujemy za Waszą troskę i pytania o to, czy jesteśmy bezpieczni podczas tsunami na Hawajach. Jesteśmy. I byliśmy. Nie chcieliśmy jednak odpowiadać na poszczególne wiadomości, nie było na to czasu, oszczędzaliśmy baterie w telefonach, nie chcieliśmy też siać niepotrzebnej paniki, albo powtarzać niepotwierdzonych informacji. Skupiliśmy się na słuchaniu zaleceń miejscowych władz - rozpoczęła wpis.
Jak wyznała dziennikarka TVN, razem z Michałem Kołodziejczykiem postępowali według zaleceń, jakie przekazały im władze.
Pierwsze alerty na telefony komórkowe dostaliśmy o 14.45 będąc na plaży w Haleiwie na północnym wybrzeżu O’ahu. Potwierdziliśmy alarm zalecający nam ewakuację w najbliższym punkcie ratowników pracujących na plaży, którzy powiedzieli nam o tym, że pierwsza fala spodziewana jest o 19.17. - relacjonowała w poście Anita.
Werner wraz z partnerem pozostawili w domu wszystkie rzeczy.
Nie wracaliśmy do domu po żadne rzeczy, pojechaliśmy prosto do miasteczka Mililani, położonego 14 mil w głąb lądu, przede wszystkim - znacznie wyżej od Haleiwy. Droga, która zajmuje zazwyczaj 25 minut, tym razem trwała półtorej godziny. Był korek, jednak spory zapas czasu sprawiał, że nie było żadnej paniki, a wszyscy na drodze byli dobrze zorganizowani i uprzejmi. Słuchaliśmy lokalnego radia, śledziliśmy lokalne serwisy internetowe. O 16.10, 17.10, 18.10 i o 18.40 w Mililani wyły syreny i przychodziły kolejne alerty na telefony komórkowe. W sklepie kupiliśmy wodę i koce, gdyby trzeba było spędzić noc w samochodzie. Później spędzaliśmy czas w przepełnionej knajpce oglądając telewizję i wyczekując kolejnych informacji. O 22:40 czerwony alarm nakazujący ewakuację został odwołany - czytamy.
Na koniec wpisu gwiazda TVN dodała, że mieli dużo szczęścia w całej tej sytuacji.
Wróciliśmy do domu, lokalne media informują, że na Oahu lokalnie podtopiony został tylko teren wokół portu w Haleiwie. Mieliśmy dużo szczęścia, jednak dzięki odpowiednim informacjom władz i stosowaniu się do zaleceń, ani przez chwilę nie czuliśmy się zagrożeni.