Katarzyna Dowbor od lat prowadzi program Nasz nowy dom gdzie razem z ekipą remontową odwiedza rodziny dotknięte życiowymi tragediami. Większość bohaterów programów każdego dnia mierzy się z licznymi problemami, od finansowych po zdrowotne. Gospodyni programu przyznała, że praca na planie jest wyczerpująca.
Dziennikarka, niejednokrotnie za pośrednictwem mediów społecznościowych, informowała o śmierci bohaterów programu. Zawsze wspominała zmarłych z wielkim smutkiem. Nie ukrywała, że ich los nie był jej obojętny. W rozmowie z magazynem Na żywo Dowbor wspomina szczególnie jedną dziewczynkę, od której pamiątka wciąż zdobi jedną ze ścian jej domu:
Cały czas o niej pamiętam, bo była fajną i trochę zbuntowaną młodą osobą, z którą udało mi się nawiązać kontakt. Dostałam od jej nauczycielki rudego anioła uszytego ze szmatek, który wisi u mnie na ścianie. I kiedy patrzę na niego, to zawsze pamiętam o Marcie i żałuję, że tak krótko była z nami - mówi.
Katarzyna przyznała również, że program zmienił jej życie i miał znaczący wpływ na jej charakter: Wcześniej byłam taka „zakapiorka”, której celem było iść do przodu, a ten program nauczył mnie pokory, zastanowienia się nad tym, co powiem i jak powiem, dokonywania mądrych życiowych wyborów. Pokazał, że są rzeczy ważne i mniej ważne. A najmniej ważne jest to, czy stanę na ściance i będę miała nową sukienkę. To nie jest w życiu istotne - przyznaje.
Zgadzacie się z nią?
**Dowbor: "Jestem przeciwnikiem segregowania ludzi. Kiedyś to my wyjeżdżaliśmy"
**