Wiele wskazuje na to, że lato 2018 roku jest kamieniem milowym w karierze Roberta Lewandowskiego. Po tym, jak na mundialu wypadł, delikatnie mówiąc, średnio, odwrócili się od niego kibice i agenci klubów piłkarskich, które podobno do tej pory prawie biły się o wykupienie Polaka z Bayernu. Teraz machina promocyjna Lewandowskiego stoi w miejscu, bo cokolwiek nie powie, odbierane jest jako przechwałki i marne próby usprawiedliwienia.
Przypomnijmy: Lewandowski szczerze w "Playboyu": "Mało jest osób w Polsce, które przeżyły to, co ja"
Kibice są pamiętliwi, więc w chwili kryzysu wypominają Lewandowskiemu prawie każdą reklamę i przejawy bogactwa: luksusowe wakacje, nowe dodatki, samochody oraz słynny helikopter, którym Ania trzy lata temu miała latać po bułki.
Robert po raz kolejny postanowił to wyśmiać, tym razem w rozmowie z Filipem Chajzerem, którą TVN wyemituje w niedzielny poranek. W zajawce wywiadu piłkarz opowiedział, jak wygląda jego "wolny dzień". Oczywiście nie ma w nim miejsca dla sztabu menedżerów i konsjerżów, którzy są na każde jego zawołanie.
Pójdziemy na spacer albo się przejść, zrobimy zakupy... A kto miałby to zrobić inny? Mówisz pewnie o historiach wymyślonych? - zapytał Chajzera, który śmiał się z "helikopterów, bajerów".
Piłkarz poskarżył się jeszcze w wywiadzie, że pomundialowy hejt kibiców dotknął także jego żonę.
Kibic nie patrzy na nic, tylko próbuje wyładowywać swoją frustrację - powiedział.
Myślicie, że takie wywiady faktycznie pomagają Lewandowskiemu w odbudowie wizerunku?