Nie da się ukryć, że "kariera" Marty Linkiewicz może budzić niedowierzanie. W końcu młoda instagramerka wybiła się na szczegółowych opowieściach o licznych stosunkach z amerykańskimi raperami, dzięki którym z dnia na dzień stała się - o zgrozo - idolką nastolatek. Niektórzy śmią twierdzić, że odważne wypowiedzi Linkimaster są przykładem czwartej fali feminizmu.
Ogromna popularność w sieci zapewniła "Martusi" udział w trzeciej i czwartej edycji gali FAME MMA, na której zmierzyła się w klatce z innymi naczelnymi skandalistkami polskiego Internetu, Esmeraldą Godlewską i Anielą "Lil Masti" Bogusz. O ile pokonanie tej pierwszej okazało się dla Linkiewicz dziecinnie proste, sobotnie starcie z Bogusz skończyło się dla Marty sromotną przegraną.
Po trwającej krócej niż minutę walce posiniaczona patoinfluencerka postanowiła skomentować całe zajście na swoim profilu instagramowym.
Kochani, pierwszy raz w życiu dostałam taki w******l_ - wyznała. _No dostałam w p****ę. Słuchajcie, przegrałam dzisiejszą walkę, ale wygrałam nowe życie. Dzisiejszy dzień niczego nie zmienia. Za tydzień wracam do treningów, a teraz idziemy na after.