Kilka dni temu na internetowym profilu Roberta Smoktunowicza pojawił się wpis, adresowany do Tomasza Lisa, obecnego męża Hanny.
Były mąż zamieścił link do felietonu Tomasza Lisa. Wykpił zaangażowaną politycznie wymowę tekstu i dodał: "Tomku, zajmij się lepiej swoją żoną, której odbija" - relacjonuje tygodnik Na żywo. Szybko się zreflektował, bo wpis zniknął z sieci.
O co poszło? Dokładnie nie wiadomo. Jak sugeruje tabloid, wpis Smoktunowicza mógł mieć jakiś związek z felietonem Hanny, w którym broniła ofiar przemocy domowej.
Jej wpis był zaskakująco empatyczny - przypomina tabloid. Broniła kobiet, wskazując, że katami są też mężczyźni w nowych modelach jaguara, którzy mieszkają w willach ze starannie przystrzyżonym trawnikiem. O miłości jej byłego męża do luksusowych aut tej marki krąży wiele anegdot. A jego druga żona, Zofia Ragankiewicz, jest inicjatorką ruchu "Mamy dosyć!", walczącego z przemocą domową. W wywiadach ujawniła, że była jej ofiarą.
Podczas sprawy rozwodowej Ragankiewicz i Smoktunowicza, Hanna Lis występowała w roli świadka. Tabloid sugeruje, że zeznawała na korzyść drugiej żony swojego męża.
Jej zeznania były dla Zosi bardzo ważne - wspomina znajomy.
Proces rozwodowy jeszcze trwa, dlatego Ragankiewicz odmówiła komentarza w tej sprawie. Podobnie jak Lisica.
Nie śledzimy wpisów mojego byłego męża - wyjaśniła Hanna Lis w rozmowie z Na żywo. Nie interesują mnie komentarze, które zamieszcza. Nie mamy ze sobą kontaktu i nie zamierzam komentować spraw prywatnych.
Na profilu jej byłego męża pozostał za to wpis z 1 lutego, wymierzony w matki, które mszczą się na byłych mężach utrudniając im kontakty z dziećmi...
Ale to akurat Hani nie dotyczy. Nie mają ze Smoktunowiczem wspólnych dzieci.