Patrząc na zdjęcia Cindy Crawford naprawdę trudno uwierzyć, że w przyszłym roku modelka skończy 50 lat. Karierę zaczęła jako 19-latka. Przez 30 lat pracy wystąpiła na setkach okładek magazynów na całym świecie. Chociaż oficjalnie skończyła swoją karierę w 2000 roku, do tej pory pojawia się w reklamach i skupia się na rozwoju własnej linii kosmetyków. Dla wielu wciąż pozostaje symbolem mody lat 90-tych.
Z okazji zbliżającego się okrągłego jubileuszu Cindy Crawford udzieliła szczerego wywiadu, w którym opowiedziała o przejściu na zawodową "emeryturę" i radzeniu sobie ze zmieniającymi się standardami w branży mody.
Jak większość młodych kobiet nie myślałam o tym, że się starzeję, dopóki czułam się świetnie w okolicach trzydziestki. Dopiero gdy skończyłam 38 lat, uświadomiłam sobie, że ja też nie jestem odporna na ten proces - wspomina. Dziennikarze pytali mnie, jak się czuję w okolicach 40-stki, a ja im zawsze odpowiadałam, żebyśmy poczekali przynajmniej aż skończę 39 lat, wtedy może będę to wiedzieć. Teraz, przed 50-tką moja talia jest trochę szersza a piersi mniej jędrne.
Będąc modelką od trzydziestu lat, kiedy obserwuję te wszystkie zmiany na rynku mody, są one dla mnie jeszcze trudniejsze niż dla zwyczajnych kobiet. Czasem presja branży jest naprawdę przytłaczająca. Wciąż mogę założyć mini i szpilki, ale tylko na planie, nie w codziennym życiu.
Cindy nie omija też tematu "poprawiania" sesji zdjęciowych w programach graficznych, przez co modelki wydają się odbiorcom nieosiągalnymi ideałami. Zdjęcia Crawford też były zmieniane w ten sposób:
Moje zdjęcia były retuszowane. Czasem zdarzały się sesje, po których byłam totalnie zaskoczona. Zdjęcia na odzwierciadlały tego, co widziałam w lustrze. Mój wizerunek był zmanipulowany, ale nie mogłam nic zrobić, bo musiałabym sprzeciwić się wszystkim pracującym tam ludziom. Było mi z tym bardzo źle - powiedziała. Teraz cieszę się, gdy widzę te wszystkie zdjęcia, które pokazują rzeczywistość sesji zdjęciowych, a na wybiegach pojawiają się normalne modelki.