Danuta Martyniuk wspomina TRZY WŁAMANIA do willi. "Ktoś plądrował dół, ja spałam"
Zenek i Danuta Martyniukowie są posiadaczami dwóch nieruchomości, choć na co dzień zamieszkują willę zlokalizowaną pod Białymstokiem. Żona muzyka wyjawiła, że przed laty trzykrotnie ktoś próbował ich okraść.
Zenon Martyniuk koncertuje niemal cały rok, a w tym czasie opiekę nad ich domem sprawuje jego ukochana. Małżonkowie na co dzień mieszkają na Podlasiu, ich licząca 230 metrów kwadratowych willa znajduje się w Grabówce pod Białymstokiem. Dotychczas kilkukrotnie zdecydowali się zaprezentować wnętrza w programie śniadaniowym. "Król disco polo" jest też posiadaczem nieruchomości w Białowieży, do której uciekają, by nieco odpocząć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europejski Kongres Sportu i Turystyki 2023: Piotr Apollo, Prezes Zarządu w TAURON Nowe Technologie S.A
Danuta Martyniuk opowiedziała o próbach włamania
W rozmowie z "Faktem" Danuta Martyniuk wyjawiła, że przed laty trzykrotnie próbowano włamać się do ich posiadłości. Relacjonowała sytuację z Białegostoku sprzed dwóch dekad, kiedy ktoś plądrował parter ich domu, podczas gdy ona spała na piętrze.
Trzy razy próbowano nas okraść – to było prawie dwadzieścia lat temu, kiedy zaczęliśmy mieszkać w naszym domu. Ktoś plądrował dół, ja spałam i wydaje mi się, że złodzieje mogli wpuścić jakiś środek nasenny, bo nic nie słyszałam. Nic. Dopiero rano, była może godzina piąta, usłyszałam, że sąsiedzi dzwonią do drzwi. Ja schodzę, a oni mówią, że mieli włamania i wtedy zobaczyłam, że moja torebka, która stała w wiatrołapie, była zniszczona. Wszystkie szafki były pootwierane – w salonie, w kuchni, wszędzie. Udało się ich na szczęście złapać - opowiadała.
Okazuje się, że ich posiadłość w Białowieży również nie jest wolna od ataków włamywaczy. Żona muzyka opowiedziała o tym, jak otrzymała od sąsiadów sygnał o uruchomionym alarmie. Kobieta podkreśla, że po trzeciej próbie kradzieży zastosowali dodatkowe środki bezpieczeństwa.
Druga sytuacja miała miejsce w Białowieży, ale alarm zaczął wyć. Sąsiadka do mnie zadzwoniła i zapytała, czy może nie włączył się przez burzę, ale uznałam, że jest to podejrzane, bo nigdy taka sytuacja nie miała miejsca. Zerwałam się natychmiast i jechałam na miejsce z Białegostoku, a mąż sąsiadki z innymi sąsiadami poszli zobaczyć, co się dzieje. Okazało się, że ktoś coś robił przy oknach tarasowych. Alarm ich nawet nie wystraszył. Po trzecim włamaniu zamontowaliśmy już wszędzie kamery i czujniki alarmowe - relacjonowała.