Fame MMA 18. Porażka Marty Linkiewicz i afera z walką Amadeusza Ferrariego, której NIE BYŁO... "To jakiś żart!"
Fani mordobicia w klatce w wydaniu Fame MMA nie kryją swojego rozczarowania finałem wczorajszej edycji brutalnego widowiska. Pasmo sukcesów Marty Linkiewicz zostało okrutnie przerwane, natomiast główny "event" wieczoru z Amadeuszem Ferrarim w roli głównej… w ogóle się nie odbył. Oglądaliście?
Choć początkowo wiele osób samą ideę Fame MMA spisywało na straty, a osoby zaangażowane w okładanie się w oktagonie klasyfikowano do kategorii "patologii", dziś nie da się ukryć, że widowiskowe okrucieństwo na stałe zadomowiło się w polskim show biznesie. W sobotni wieczór odbyła się już 18. (!) edycja gali. I tym razem nie obyło się bez sporych zaskoczeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marta Linkiewicz: "Lubię życie na trzeźwo. Życie od weekendu do weekedenu to patola"
Skandal z Amadeuszem Ferrarim. Fani wściekli
Zdecydowanie najwięcej kontrowersji wywołał występ Amadeusza Ferrariego, a właściwie jego brak. Ambitni organizatorzy kusili widzów perspektywą podziwiania aż dwóch "main eventów" z udziałem Ferrariego podczas jednego wieczoru. Pierwszy pojedynek zaplanowany był z Kacprem Błońskim, natomiast na drugiego przeciwnika wytypowano Marcina Dubiela. Ostatecznie, mimo półgodzinnej przerwy i interwencji lekarzy, Ferrari nie był w stanie zmierzyć się z Dubielem. Wygląda na to, że mimo zwycięstwa w pierwszej walce Ferrari został za mocno pogruchotany przez Błońskiego.
[Sorry], mordeczki, że nie było drugiej walki. Chciałbym przeprosić lekarza. Kurczę, w wywiadzie powiedziałem, że: "ten j**any lekarzy"… Powiedziałem to pod wpływem emocji. Bardzo fajni i sympatyczni to byli lekarze. Zależało im na moim zdrowiu. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Was, widzowie, też mogę przeprosić, że nie było drugiej walki. Nie jest to ode mnie zależne. Trudno, mam nadzieję, że walka się podobała - tłumaczył już z szatni poobijany Ferrari.
Fanów, niestety, nie za bardzo przekonały jego wyjaśnienia. W komentarzach na instagramowym profilu federacji przewijały się głosy niezadowolenia. Jak można było się spodziewać, wypowiedzi fanów gali nie były formułowane w zbyt elegancki sposób. Musieliśmy sporo się naszukać, aby znaleźć takie, które nadawałyby się do publikacji.
Sprzedaliście walkę, która się nie odbyła; Darmowe PPV za main event, który się nie odbył?; Chyba żart z tym czekaniem pół godziny na Ferrariego; Na przyszłość to lepiej, aby Fame nie robiło takich zestawień, bo nic ciekawego na końcu z tego nie wychodzi - czytamy.
Widząc, co się dzieje w sieci, Ferrari już z domu postanowił jeszcze raz zaapelować do fanów, kryjąc swoich pracodawców.
Muszę stanąć troszeczkę w obronie Fame MMA. Kto się spodziewał, że jakieś rany wojenne uniemożliwią mi walkę z Dubielem? Nie możecie się czepiać Fame'u, że ja, walcząc, doznałem złamania nosa. Jestem troszeczkę zawiedziony, jest mi trochę przykro, ale cieszmy się tym, co było.
Przypomnijmy: Fame MMA 18. Marta Linkiewicz uderza w Ewę Brodnicką: "Mówi, że lepiej pie*dolić się ze swoimi promotorami" (WIDEO)
Klęska Marty Linkiewicz na Fame MMA
Kibicom Fame MMA niespecjalnie przypadł również do gustu fakt, że decyzją sędziów swoją długą i wycieńczającą walkę przegrała ulubienica publiczności, Marta Linkiewicz. Zwyciężczynią ogłoszono Ewę Brodnicką. Panie już od dobrych paru tygodni dawały wyraz swojej wzajemnej niechęci w przestrzeni publicznej.
Nie można Marcie odebrać tego, że walczyła bardzo dobrze z tak dobrą pięściarką jak Ewa; Kleo co??? Marta win; Marta zawsze jest the best. Brzydka postawa Ewy, prowokowanie, wbijanie szpileczek - bronili Linkiewicz jej wierni fani.
Na nagraniach z momentu ogłoszenia werdyktu możemy zaobserwować, jak bardzo przegrana zabodła Martę, która walkom i treningom poświęciła przez ostatnie lata całe swoje życie.
Oglądaliście? Które starcie zrobiło na Was największe wrażenie?