Łukasz Płoszajski pożegnał ojca. Mężczyzna zmarł w wyniku powikłań COVID-19
Gwiazda "Pierwszej miłości", Łukasz Płoszajski, opublikował w czwartek wzruszający post kierowany do ojca, który zmarł w wyniku powikłań po COVID-19.
Jak wiadomo, koronawirus nie wybiera. Tym samym pandemia dała się we znaki nie tylko "zwykłym obywatelom", ale również wyraźnie dotknęła rodzime podwórko showbiznesowe. O kolejnych zakażonych osobach z pierwszych stron gazet informujemy od wielu miesięcy. U jednych walka z COVID-19 szczęśliwie przebiegła bezobjawowo bądź łagodnie, u drugich zaś zmagania z wirusem skończyły się na szpitalnym łóżku.
Radosław Majdan opowiada o Covidzie: "Po każdym oddechu dostawałem ataków NIENATURALNEGO KASZLU"
O niebezpieczeństwie, które niesie za sobą śmiertelny patogen, dowiedział się na własnej skórze Łukasz Płoszajski. 42-letni aktor dał się poznać szerszej publiczności jako Artur Kulczycki w serialu Pierwsza miłość, gdzie występuje już od 16 lat. W czwartek Płoszajski poinformował fanów, że w wyniku powikłań po koronawirusie zmarł jego ukochany ojciec.
Koronawirus. Prof. Andrzej Horban przwiduje datę "końca pandemii koronawirusa"
Dziękuje Ci za to, że spełniałeś moje wszystkie marzenia Tato, że nauczyłeś mnie jeździć na rowerze, na nartach, pływać i że robiłeś mi samolot, a ja zrzucałem bomby - napisał aktor pod zdjęciem z ojcem. Za tysiące zabaw, chowanie pistoletów pod korzeniem, za to, że nauczyłeś mnie łowić ryby i zbierać grzyby, i grać w karty, i za to, że nosiłeś mnie na barana, i za to, że pokazałeś mi, co jest w życiu ważne. Dziękuję Ci za to, że byłeś zawsze słowny, uczciwy i szczery. Za to, że zawsze mogłem na Ciebie liczyć i zawsze we mnie wierzyłeś. Dzięki Tobie miałem wspaniale dzieciństwo, a dziś mam cudowne życie. Dziękuję Ci za to, że zawsze byłem z Ciebie dumny, choć sam nigdy nie będę potrafił tak pływać i tak tańczyć jak Ty potrafiłeś. Zbyt rzadko mówiliśmy sobie Kocham Cię, ale wiemy obydwaj, że tak właśnie było. Kocham Cię Tato i nigdy nie zapomnę Twoich ostatnich słów.
Pan Wojciech trafił do szpitala we wrześniu i od tamtej pory zmagał się z wirusem. Jakiś czas temu na antenie Dzień Dobry TVN Płoszajski wyjawił, że jego ojciec został początkowo źle zdiagnozowany przez lekarzy.
Lekarz, który odwiedził go w sanatorium, zdiagnozował mu zupełnie inną chorobę niż zapalenie płuc - przyznał. Następnie wypuszczono go z sanatorium bez kolejnej kontroli lekarskiej i wypisu z sanatorium. Po powrocie do domu tata nie był w stanie umówić się z żadnym lekarzem. Pozostały jedynie teleporady. Nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby tata miał normalny kontakt z lekarzem. Chorując na zapalenie płuc ponad dwa tygodnie, w ogóle nie był leczony.
Składamy kondolencje rodzinie i bliskim aktora.