Maja Staśko doszła do POROZUMIENIA z teamem Lewandowskiej. "POZWU NIE BĘDZIE"
Aktywistka i zespół trenerki dogadali się. Staśko nie zostanie pozwana, ale podkreśla, że nikt jej nie przeprosi za groźbę pozwu.
Od kilku dni media śledzą spór, jaki toczy się między Mają Staśko, aktywistką i publicystką, a ekipą Anny Lewandowskiej. Chodzi o ostrą krytykę, jaką pod adresem Lewej wystosowała Staśko po tym, jak trenerka zamieściła w sieci filmik, na którym widzimy ją tańczącą w kostiumie otyłej osoby.
Przypomnijmy: Aktywistka KRYTYKUJE Lewandowską za kostium otyłej kobiety: "Żarty z GRUBYCH OSÓB są tak samo śmieszne, jak ŻARTY Z GWAŁTÓW"
Krytyka publicystki nie spodobała się zespołowi Anny Lewandowskiej, który w przesłanym do aktywistki piśmie domagał się usunięcia wpisu i zagroził, że w przeciwnym razie sprawa trafi do sądu. W razie wygranego procesu prawnicy Lewandowskiej mieliby się domagać od pozwanej 50 tysięcy złotych na cel charytatywny.
Lewandowscy znowu w Polsce. Laura w końcu poznała dziadków
Pismo przedprocesowe narobiło ogromnego szumu w mediach. Lewą krytykowano za próbę zamykania ust tym, którzy myślą inaczej, niż ona. Team trenerki w końcu zdecydował się zaprosić Staśko na spotkanie, by szybko zmienić zdanie. Wczoraj wieczorem aktywistka napisała, że pracownicy Lewandowskiej nie chcą się już z nią spotkać, bo - ich zdaniem - zachowanie Staśko wskazuje na chęć promowania się kosztem trenerki.
Ostatecznie do spotkania nie doszło, odbyła się jednak rozmowa telefoniczna. Maja Staśko poinformowała o niej na swoim Instagramie.
Właśnie skończyłam długą rozmowę telefoniczną z pracownicą Anny Lewandowskiej. Pozwu nie będzie. Ale przeprosin za groźbę pozwu też nie - napisała krótko Staśko.
Myślicie, że na tym spór się zakończy?