Producent oskarżył Tomasza Karolaka o to, że nie oddał mu pieniędzy. Aktor przedstawił swoją wersję: "Stałem się jego obsesją"
Tomasz Karolak, w rozmowie z Tomaszem Kammelem, odniósł się do słów producenta muzycznego Roberta Sadowskiego, który oskarżył go o to, że aktor jest mu winien pieniądze. "Ja wobec niego nie mam żadnych długów, nie ma na ten temat żadnych dowodów" - twierdzi gwiazdor "Rodzinki.pl" i dodaje, że sprawę zgłosił do prokuratury.
Tuż przed startem nowego sezonu "Tańca z Gwiazdami" niespodziewanie wypłynął temat finansów Tomasza Karolaka. Producent muzyczny Robert Sadowski w rozmowie z "Szalonym Reporterem" opowiedział o współpracy z aktorem, która zaczęła się od nagrania wspólnej piosenki. Sadowski twierdzi, że Karolak pożyczył od niego sporą sumę pieniędzy i nigdy jej nie oddał. Na dowód pokazał wiadomości, jakie miał z nim wymieniać.
6 grudnia zrobiliśmy premierę tej piosenki, byliśmy w "Dzień dobry TVN", pełen sukces, fajnie ta piosenka wyszła. (...) Dwa dni później dzwoni do mnie Tomek i mówi: mam problem w teatrze, czy mógłbyś mi pożyczyć kasę? (...) Była to dokładnie taka kwota, jaką on się chwali, że potrzebuje miesięcznie na życie (40 tys. złotych, przyp.red.). (...) To nie jest normalne, że gość, który wyskakuje z każdej stacji telewizyjnej prosi cię o pożyczkę
Tylko u nas! Tomasz Karolak zapytany o aferę z pieniędzmi. Co odpowiedział?
Po pierwszej pożyczce Karolak miał ponownie zwrócić się do Sadowskiego po pomoc finansową. Tym razem - jak twierdzi producent - miał jednak usłyszeć odmowę. Sadowski opowiada, że zaproponował mu zamiast tego udział w reklamie. Kampania, według jego relacji, okazała się hitem, ale ich współpraca szybko zaczęła się sypać. Mężczyzna twierdzi, że Karolak próbował załatwiać sprawy za jego plecami, co skończyło się ostrym konfliktem.
Mikołaj Jakubowski, menadżer Karolaka, w rozmowie z Plotkiem zapewniał, że oskarżenia Sadowskiego są nieprawdziwe.
Tomasz Karolak komentuje aferę z Robertem Sadowskim
Teraz głos zabrał sam zainteresowany. Gwiazdor "Rodzinki.pl" pojawił się w Kanale Zero. Tomasz Kammel poruszył wątek rzekomego długu.
Szalony Reporter przepytuje twojego byłego współpracownika, Roberta Sadowskiego, a ten opowiada, jakoby byłbyś mu winny jakieś straszne pieniądze - zaczął.
Karolak zareagował z wyraźnym zdziwieniem, ironicznie zauważając, że 40 tysięcy złotych trudno uznać za "straszne pieniądze". Następnie przedstawił swoją wersję wydarzeń, twierdząc, że Sadowski miał mu grozić i rzekomo próbował znaleźć na niego kompromitujące informacje. Jak poinformował - sprawę zgłosił do prokuratury w maju tego roku.
Szalony Reporter do mnie zadzwonił po tym, jak ja przesłałem pewne dokumenty do niego, powiedział mi, że czuje się zmanipulowany. (...) Otóż cała sprawa z panem Sadowskim została przeze mnie w maju zgłoszona do prokuratury, która podjęła odpowiednie działania. Ja nie mogę za dużo na ten temat powiedzieć. Od tego człowieka, który stracił przeze mnie kontrakt z firmą meblową, usłyszałem groźby karalne. Jak również on zaczął wydzwaniać do moich współpracowników, przyjaciół, szukając tak zwanych haków na mnie, co jest karalne w kraju, w którym żyjemy. Więcej nie mogę powiedzieć. Sytuacja zaczęła się od tego, że pan Robert przyszedł do mnie jako pośrednik między mną a firmą meblową, że możemy zrobić reklamę razem. Ja wobec niego nie mam żadnych długów, nie ma na ten temat żadnych dowodów, a jeżeli uważa, że zaliczkę, którą dostał od firmy meblowej i którą mi zapłacił jako zaliczkę, to jest jego pożyczka, to gratuluję inteligencji. Wszystko można udowodnić w sądzie
Jakie groźby miał usłyszeć?
I co ja usłyszałem: "Zniszczę cię". I to się zaczęło pół roku temu. I się zaczęło hakowanie. Miałem zhakowany telefon. Prokuratura bada właśnie, co to za oprogramowanie. Przesyłano mi moje SMS-y, które wysyłałem do kogoś, jako taka forma zastraszania mnie, że "my wiemy o tobie wszystko", a nic tam nie ma. (...) On mi nic nie pożyczył, nie ma na to dowodów. Sprawa ma jeszcze drugie dno - Szalony Reporter otrzymał ode mnie prawdziwe SMS-y. Ja miałem zhakowany telefon. Ja mu (Sadowskiemu, przyp.red.) proponowałem procent, jako agentowi, mam na to dowody, że będzie miał swoją działkę z tego, nie zgodził się, bo chciał wyciągnąć więcej. (...) Stałem się jego obsesją
Kammel podsumował to stwierdzeniem, że sprawa zapewne skończy się w sądzie, na co Karolak przytaknął.
Prawniczka Sadowskiego, Iwona Sepioło-Jankowska, jeszcze przed wywiadem aktora w Kanale Zero, przesłała do redakcji Plotka oświadczenie, w którym poinformowała, że również złożyła zawiadomienia do prokuratury w związku z działaniami Karolaka oraz jego menedżera, które miały doprowadzić do poważnych naruszeń interesów jej mocodawcy.