Sasha Strunin wyreżyserowała film o rosyjskiej propagandzie: "Ciotka chce, żebym wróciła do Rosji i ZOSTAŁA ARESZTOWANA"
Popularna niegdyś wokalistka postanowiła się przebranżowić i została reżyserką. Jej debiutancki film "Patrzę w niebo" opowiada o rosyjskiej indoktrynacji ukraińskich dzieci i zdążył wzbudzić już sporo negatywnych emocji w rosyjskiej części jej rodziny. Strunin wyznała, że jedna z ciotek "nie chce jej znać".
Sasha Strunin dała się poznać polskiej publiczności jako młodziutka piosenkarka popularnego niegdyś duetu The Jet Set, którego kawałki rozbrzmiewały w popularnych stacjach radiowych, a ich lokalny sukces zaowocował nawet w 2007 roku wyjazdem na Eurowizję. Solowa kariera pochodzącej z Rosji Strunin przeżywała wzloty i upadki, ale w drugiej dekadzie lat 2000. wokalistka zrezygnowała z komercyjnych brzmień i starała się realizować w bardziej artystycznych projektach. Ostatecznie porzuciła śpiewanie na dobre i zniknęła na długo z mediów. W ostatnim czasie znów zrobiło się o niej głośniej za sprawą związku z Piotrem Bajtlikiem. W czerwcu para stanęła na ślubnym kobiercu.
Zobacz też: Sasha Strunin i Piotr Bajtlik WZIĘLI ŚLUB!
Sasha Strunin zrobiła film o rosyjskiej propagandzie
Teraz w karierze celebrytki przyszedł czas na duże zmiany i nowe wyzwania artystyczne. Alexandra Strunin, bo tak się teraz przedstawia, pojawiła się w studiu "Dzień Dobry TVN", aby opowiedzieć o swoim debiucie w roli reżyserki. Film "Patrzę w niebo" miał swoją premierę podczas niedawnego Festiwalu Filmowego w Gdyni, a jego tematem jest rosyjska propaganda i indoktrynacja ukraińskich dzieci, które rosyjski reżim porywa w trakcie wojny. Strunin uważa to za "największe przestępstwo" Władimira Putina.
Mówię o największym przestępstwie moim skromnym zdaniem, które Putin robi. Po prostu zabiera dzieci z wojny, ukraińskie dzieci, czy to z domów dziecka, czy dzieci, które już nie mają rodziców w dalekie części Rosji. Gdzie indoktrynuje oczywiście, rusyfikuje i to za chwilę będą rosyjskie dzieci, bo wiadomo, jak dzieci się zachowują. Chcą się dostosować, przypodobać i być częścią społeczeństwa - tłumaczyła w "Dzień Dobry TVN".
Jak rodzina Strunin zareagowała na film?
Okazuje się, że film "Patrzę w niebo" nie został dobrze przyjęty przez rodzinę piosenkarki mieszkającą w Rosji. Strunin zdradziła, że dalsza część rodziny "zareagowała tragicznie", pomimo zdawania sobie sprawy z realiów. Dodała też, że gdyby zdecydowała się pojechać do Rosji, zostałaby zaaresztowana.
Moja dalsza rodzina zareagowała tragicznie, co jest dosyć też dla mnie ciekawym doświadczeniem, bo film jest luźno inspirowany doświadczeniami mojej mamy, która jest Ukrainką i uczyła w takiej szkole. Co prawda do jej szkoły nie trafiły dzieci z Ukrainy. Jakby tak było, miałabym na ten temat więcej informacji i pewnie chciałabym zrobić dokument i nie siedziałabym dzisiaj tutaj z Państwem, bo pewnie już dawno bym była zaaresztowana, bo i tak grozi mi teraz areszt, gdybym pojechała do Rosji - powiedziała artystka.
Osobą z rodziny aspirującej reżyserki, która najgorzej przyjęła film, okazała się ciotka Strunin. Kobieta, będąca w związku z Rosjaninem, uważa produkcję za kłamstwa i jest zdania, że Sasha powinna przyjechać do Rosji i dać się zaaresztować.
Siostra mojej mamy, która jest Ukrainką, teraz nie chce mnie znać. Powiedziała, że absolutnie powinnam wziąć odpowiedzialność za to, co powiedziałam, że kłamałam i powinnam przyjechać do Rosji, przeprosić i dać się aresztować. Totalny absurd, jakiś Orwell. Ona jest teraz z mężem Rosjaninem i jest dla mnie nieprawdopodobne, jak łatwo można być zmanipulowanym, zarzucić własną tożsamość, godność i miłość do swojego państwa To są przeprane mózgi przez lata - zdradziła Strunin w "Dzień Dobry TVN".
Podziwiacie Strunin za upór w walce z rosyjską propagandą?
Zobacz także: Sasha Strunin wyszła za mąż za ojca czworga dzieci. Otworzyła się na temat bycia MACOCHĄ: "Niewdzięczna rola"