TYLKO NA PUDELKU: Lidia Kazen o reprymendzie dla Rozenek, rywalizacji z Miszczakiem i kulisach negocjacji z Urbańskim
Lidia Kazen od kilku lat sprawdza się w roli dyrektor programowej TVN. W rozmowie z Pudelkiem opowiedziała m.in. o transferze Huberta Urbańskiego do konkurencji i planowanych powrotach dziennikarzy do "DDTVN". Nie zabrakło również wątku występu Małgorzaty Rozenek w "PnŚ".
Ewelina Gołębiowska, redaktor naczelna Pudelka: Zacznijmy od tematu "Milionerów". Rzadko zdarza się, że format przechodzi z jednej stacji do drugiej, a jeszcze rzadziej razem z prowadzącym. Dlaczego oddaliście "Milionerów" Polsatowi?
Lidia Kazen: Nie oddaliśmy. "Milionerzy" po prostu przestali rezonować tam, gdzie my widzimy przyszłość. Przez dwa lata bardzo intensywnie pracowaliśmy nad tym formatem. Wyniki były przyzwoite, ale kiedy sięgnęliśmy po "The Floor", okazało się, że ten nowy program ma dwa razy lepsze rezultaty. Przeprowadzki nie zawsze kończą się sukcesem, bo nigdy nie wiadomo, na jakiego sąsiada się trafi. Na koniec dnia widzowie ocenią to pilotami – kto podjął dobrą decyzję.
Nie tylko format trafił do Polsatu, ale też prowadzący. Czy walczyłaś o Huberta Urbańskiego?
Hubert dostał od nas propozycję. Myślę, że dzięki niej jego kontrakt w Polsacie znacząco wzrósł. I dobrze, życzę mu jak najlepiej.
Czyli negocjacje z Edwardem Miszczakiem wyglądały tak, że dzwonisz i mówisz: "Słuchaj, chyba rezygnujemy z Milionerów, chcesz ich u siebie"?
Absolutnie nie. Nie jestem z Edwardem w kontakcie – konkurujemy teraz ze sobą, na poziomie biznesowym i zawodowym. Jestem z tego bardzo zadowolona.
Polsat zawsze kopiował TVN, w wielu formatach. To jest ich strategia. My szukamy nowych rozwiązań. Zresztą dziś rynek działa zupełnie inaczej niż kiedyś. Producenci pracują dla wszystkich stacji i platform, gwiazdy też przechodzą między stacjami. To, co naprawdę się liczy, to strategia programowa.
No dobrze, a skoro już mówimy o prowadzących, to przejdźmy do "Dzień Dobry TVN", które właśnie świętuje jubileusz. Pojawiły się w mediach informacje, że do formatu wrócą "starzy" prowadzący. Czy wszyscy?
Mówię to pierwszy raz – zobaczymy wszystkich poprzednich prowadzących. To była moja decyzja. Jestem szczęśliwa, że wszyscy podjęli to wyzwanie. Chciałam pokazać, że śniadaniówka musi być otwarta i optymistyczna. Kiedyś były różne konflikty i trudne rozstania, ale to już za nami. Teraz mamy okazję świętować 20 lat i zrobimy to wspólnie.
Czy w "Dzień Dobry TVN" będzie nowa para prowadzących?
Tak, będzie nowa para, ale nie w tym sezonie. Przyglądam się dwóm osobom z konkurencji, prowadzę różne testy wewnątrz stacji i będę robiła castingi, żeby wybrać kolejną tak dobrą parę, jak dziś Maciek Dowbor z Sandrą Hajduk. Oni rozwijają się z tygodnia na tydzień. Ta energia między ludźmi naprawdę się buduje. Dlatego testuję różne rozwiązania, żeby to zobaczyć.
Gwiazdy już to wyczuły, trochę lepiej mnie znają, zaczynają rozumieć moje myślenie i coraz chętniej przyjmują zaproszenia na castingi. Na początku było sporo oburzenia. Zarówno nasze gwiazdy, jak i te z zewnątrz nie były przyzwyczajone do takiej pracy i podchodziły do tego niechętnie. A ja jestem starej daty. Dla mnie casting jest po to, żeby sprawdzić nowe zestawienia, zobaczyć energię ludzi. Ludzie się zmieniają, mają różne nawyki i przyzwyczajenia, dlatego bardzo tego pilnuję. Nawet największa gwiazda, jeśli chce zdobyć nową pracę, musi przyjść na casting i się pokazać. Dla mnie to oznaka profesjonalizmu ze strony gwiazd.
W środę "DDTVN" prowadziła nowa para – Małgosia Tomaszewska z Mateuszem Hładkim. Ale wcześniej były informacje, że Janek Pirowski miał z nią poprowadzić wydanie. Skąd ta zmiana?
Janek miał wczoraj bardzo trudne zadanie, bo musiał poprowadzić wydania z Sopotu. I uznaliśmy, że w tej sytuacji nie będziemy robić tysiąca różnych podmianek. Został więc tu w Sopocie. A ja jestem wielką fanką Mateusza Hładkiego – naprawdę przez ostatni rok wykonał gigantyczną pracę jako dziennikarz, prowadzi swój program. Pomyślałam, że ciekawie będzie zobaczyć go w duecie z Małgosią. To właśnie przyjemność żywej telewizji – nie zawsze trzeba przygotowywać się miesiącami, czasem takie zestawienia wychodzą spontanicznie i widzowie mogą to zobaczyć na antenie. Jestem bardzo ciekawa ich opinii.
Małgosia ma doświadczenie w śniadaniówkach. Czujesz, że będzie w przyszłości gwiazdą TVN?
Jeszcze Małgosi nie czuję, bo się nie znamy. Żeby kogoś poczuć, muszę z nim popracować, poobserwować. Tak jak już teraz czuję bardzo Izę Krzan. Dlatego dostała propozycję i świetnie sobie poradziła. Jest doskonała w "Afryka Express". To, co zrobiła w Sopocie przez ostatnie dwa dni, pokazuje, jakiej klasy jest dziennikarką i prowadzącą. Izę mogę już powiedzieć, że czuję. Małgosi muszę się jeszcze przyjrzeć.
Rozumiem. Czyli może Iza Krzan zostanie nową prowadzącą "DDTVN"?
Być może. Zobaczymy.
Jeszcze chciałam zapytać o Małgosię Rozenek. Na rynku krążą różne opinie. Czy jest pomysł na Małgosię Rozenek w TVN?
W tej ramówce Małgosia będzie miała swój nowy program, więc myślę, że pomysł na nią jest. Wydaje mi się, że to jeden z bardziej spójnych programów z Małgosią w tym momencie, bo to, co Małgosia pokazuje sobą – jej dbanie o siebie i bardzo szczere, asertywne podejście – jest spójne z jej osobowością. Pomysł istnieje, a fakt, że Małgosia jest kontrowersyjna i ma silną osobowość, tylko dodaje temu rezonansu.
Czy byłaś zła na nią za to, że pojawiła się ostatnio w "Pytaniu na śniadanie"?
Tak, byłam zła. Miała fioletowo-pomarańczowo-szary dywanik. Nie powinna tego zrobić. Oczywiście miała swoje sensowne wytłumaczenie. Moim zdaniem było to niepotrzebne.
Co było dla Ciebie największym wyzwaniem przy układaniu tegorocznej ramówki jesiennej?
Czasem mówi się, że od przybytku głowa nie boli, i w tym sezonie wydarzyła się fantastyczna rzecz dla każdego dyrektora programowego – budżet pozwolił na to, żeby ramówka była bardziej "mięsista" i można było obdzielić wszystkich. Największym wyzwaniem było dla mnie zdecydowanie, gdzie postawić akcenty. Oczywiście największy padł na TVN. Zarówno pod względem ilości, jak i jakości programów oraz znalezienia rozwiązań w pasmach, które dotąd nie były doinwestowane. Ramówka jest mocna, dopracowana i jakościowa.
Drugim ważnym krokiem było postawienie na TTV i nowy format, który może okazać się game changerem dla tego kanału, ponieważ jego specyfika dobrze pasuje do widowni TTV. Trzecim elementem była animacja kanałów tematycznych, które przez ostatnie lata trochę zostały zapomniane i nie miały okazji pokazać swojego potencjału.
Obecnie natomiast muszę podjąć ważną decyzję, ponieważ jesteśmy w rozmowach z trzema dystrybutorami dużych światowych formatów, które są niezwykle cenne, mają wysokie budżety i świetnie rezonują na innych rynkach.
Nie boisz się wprowadzać nowych formatów w trudnych dla telewizji czasach?
Nie, bo ja lubię ryzyko. Taka jestem i tak pracuję. I praca w telewizji też taka jest, że trzeba ryzykować. Formaty takie jak "The Floor" czy "The Traitors" nie musiały odnieść sukcesu, a na rynku są przykłady formatów, które mimo dużych kampanii nie wypaliły. Jednak chcemy pokazać, że stara telewizja może przynieść coś świeżego. Coś w trendzie zarówno dla starszego widza telewizyjnego, jak i młodego, bo bez młodego w digitalu nie przetrwamy.
W TTV zobaczymy "Idź na całość". To też jest ryzykowna decyzja, bo nie zawsze stare formaty sprawdzają się we współczesnych czasach.
Stylistyka tego programu jest typowa dla TTV, czyli kolorowa, głośna, pełna emocji. Dystrybutorzy pokazali, że dobrze sprawdza się w innych krajach. To taki guilty pleasure, który organicznie pasuje do widowni TTV.
Jaki jest obecnie widz TVN?
Widz TVN nie zmienia się znacząco. Może trochę się starzeje, ale nadal jest lepiej wykształcony niż widownia konkurencji. Widzów TVN trzeba też obsługiwać digitalowo. Player stał się telewizyjnym streamingiem, który równoważy tradycyjną telewizję z digitalem.
Jakie jest DNA stacji TVN?
To zawsze szukanie widza, podążanie za trendami i "ucieczka do przodu". Ryzyko jest częścią naszej strategii. Jeśli coś nie działa, trzeba mieć odwagę podziękować i iść dalej.
I na koniec, jak to jest być dyrektor programową TVN?
To ogromna odpowiedzialność, ale też niesamowita frajda. Każdego dnia podejmujesz decyzje, które kształtują ramówkę, decydują o sukcesie programów i wpływają na miliony widzów. Jednocześnie czujesz satysfakcję, gdy projekty się udają i widzowie reagują pozytywnie. To praca wymagająca, dynamiczna i kreatywna, ale właśnie to czyni ją tak fascynującą.