W finałowym odcinku "Tańca z Gwiazdami" na parkiecie mogliśmy oglądać Agnieszkę Kaczorowską i Filipa Gurłacza, Adriannę Borek i Alberta Kosińskiego oraz Marię Jeleniewską i Jacka Jeschke. Jednak to Kaczorowska i Gurłacz od początku przyciągali najwięcej uwagi, głównie z powodu plotek o ich rzekomym romansie, który konsekwentnie dementują.
Po gorącej kizombie i energetycznym jivie przyszła pora na freestyle. I tym razem aktor i serialowa Bożenka z "Klanu" udowodnili, że nie mają sobie równych, jeśli chodzi o chemię na parkiecie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po wykonaniu skomplikowanej choreografii, za którą zresztą tradycyjnie już otrzymali 40 punktów, Gurłacz zszedł ze sceny, żeby uklęknąć przed żoną i wykrzyczeć jej w twarz, że ją kocha. Następnie uraczył publiczność emocjonalnym przemówieniem.
Cichy bohater, bez którego ja bym nie dał rady, to jest moja żona - mówił Filip. Tobie należą się wszystkie owacje na stojąco. Do moich synów, towarzyszyliście mi na każdym korku, może kiedyś to obejrzycie. Tata wraca do domu.
Na koniec aktor zwrócił się do Agnieszki, dziękując jej za jej nauki. Słysząc jego słowa, Kaczorowska nie potrafiła powstrzymać łez. Tancerka zrewanżowała mu się tym samym podczas rozmowy z Pauliną Sykut.
Ten człowiek zmienił moje życie, tak bardzo dużo mu zawdzięczam. Poza pracą wydarzyło się tak dużo dobrego, czuję się odmieniona - mówiła Agnieszka łamiącym się głosem.