Pierwsze wiadomości o problemach zdrowotnych Adriana Szymaniaka dotarły do nas 2 miesiące temu. Uczestnik programu "Ślub od pierwszego wejrzenia", któremu udało się odnaleźć na wizji miłość swojego życia, trafił do szpitala z silnymi bólami głowy. Niestety, po przejściu dwóch skomplikowanych operacji mózgu, lekarze zdiagnozowali u niego glejaka IV stopnia. Zrozpaczony mężczyzna wspomniał o astronomicznych kosztach jego leczenia w skali zaledwie jednego miesiąca.
Olbrzymim wsparciem służy mu poślubiona ponad 7 lat temu żona Anita. Niestrudzenie towarzyszy mu podczas odwiedzania kolejnych ośrodków leczniczych i konsultacji medycznych. Wspólnie dzielą się obszernymi relacjami z internautami, którzy mocno trzymają kciuki za możliwie najszybszy powrót Adriana do zdrowia.
Adrian Szymaniak trafił pod profesjonalną opiekę lekarzy
Dzięki zbudowanym w sieci olbrzymim zasięgom, Adrian i Anita otrzymują mnóstwo wiadomości z wyrazami wsparcia oraz cennymi wskazówkami w procesie leczenia. Kilka dni temu wybrali się do polecanego przez ich followersów ośrodka w Gliwicach, jednak na miejscu okazało się, że Szymaniak nie kwalifikuje się do badań klinicznych. Zdecydowanie więcej wiatru w skrzydła dała im wizyta w bydgoskim centrum, przed którym powstało najnowsze zdjęcie pełnych nadziei małżonków.
Wyznaczyliśmy wstępną drogę leczenia. Dostaliśmy odpowiedzi na wiele naszych pytań i wątpliwości. Bycie w takiej chorobie jest trochę jak błądzenie w labiryncie. Dostaliśmy od Was mnóstwo poleceń, sami czytamy dużo polskich i zagranicznych forów, ale trzeba z tej wiedzy wyciągnąć to, co najlepsze, oraz to, co może pomóc, a nie zaszkodzić. Dziękujemy za wiele rozmów, maili, osobistych spotkań, kiedy potraficie na ulicy zwyczajnie nas przytulić. To wzruszające momenty, w których odzyskuje się wiarę w ludzi - napisali poruszeni uczestnicy TVN-owskiego reality.
Anita Szydłowska wróciła do poruszanego już wcześniej przez męża tematu pomocy finansowej. W najnowszym poście na Instagramie napisała w ich wspólnym imieniu, że "niebawem założymy oficjalną zbiórkę".
Zauważyłam, że w kontekście choroby zawsze mówię MY, bo kiedy choruje jedna osoba, to tak naprawdę choruje całe otoczenie. Nie poddajemy się i niebawem damy znać o kolejnych krokach. Z pozytywnym nastawieniem wchodzimy w kolejny etap tej walki. Przed nami radio i chemioterapia. Trzymajcie kciuki - dodała, informując o dalszych krokach w leczeniu choroby.