Trwa ładowanie...
Przejdź na
Piotr Grabarczyk "Grabari"
Piotr Grabarczyk "Grabari"
|
aktualizacja

Agata Młynarska o medialnej karierze: Usłyszałam, że w wieku 45 lat jestem za stara na telewizję

133
Podziel się:

Agata Młynarska to niekwestionowana ikona polskiej telewizji. Karierę zaczynała w Telewizji Polskiej na początku lat 90., gdzie szybko trafiła pod skrzydła Niny Terentiew i z czasem stała się czołową twarzą stacji. Później z powodzeniem współpracowała - zarówno przed, jak i poza kamerą - z Polsatem i TVN, a dziś śmiało poczyna sobie w sieci. W rozmowie z Pudelkiem Młynarska wspomina nie tylko spektakularne sukcesy, ale i bolesne porażki i rozczarowania.

Agata Młynarska, Krzysztof Ibisz (Licencjodawca)

Z okazji 30. lat Wirtualnej Polski zapraszamy do udziału w konkursie "Za co kochasz internet?". Do wygrania aż 500 podwójnych biletów na wyjątkowy koncert Sanah, który odbędzie się 19 września 2025 r. na PGE Narodowym. Pokaż swoją kreatywność i świętuj razem z nami! Szczegóły i formularz zgłoszeniowy znajdziesz na stronie www.30lat.wp.pl/konkurs

Jak w ciągu ostatnich 30 lat zmieniało się Pani postrzeganie tego, czym jest "dobra telewizja"?

Agata Młynarska: Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy. Czy dobra telewizja to ta, która ma największą oglądalność? To często jedyne kryterium, za którym kryją się deklaracje w rodzaju "jesteśmy numerem jeden". Ktoś inny może powiedzieć, że liczy się merytoryka, staranność realizacji, opinie recenzentów. Według mnie wspólnym mianownikiem tych podejść powinny być emocje. Te prawdziwe. Jeżeli program potrafi poruszyć widza, jak koncerty na żywo, WOŚP, łzy w "Rolnik szuka żony", to spełnia swoje zadanie. Problem w tym, że coraz częściej śruba oglądalności jest podkręcana i zamiast szczerości dostajemy sztucznie napompowane dramaty.

Ta pogoń za emocjami i sensacją to również domena tabloidów, które rodziły się na pani oczach. Pamięta pani moment, w którym z osoby przygotowującej "temat" sama stała się Pani takim "tematem"?

To był szok. Pamiętam czasy bez tabloidów – liczyła się praca, a nie to, jak wyglądasz, z kim śpisz i co masz na talerzu. Kiedy "Fakt" wszedł na rynek, zmieniło się wszystko. Pojawiły się brutalne zdjęcia, skandaliczne tytuły i artykuły z często wyssanymi z palca wiadomościami i sensacjami na temat życia osób publicznych. Każdy kolejny tekst to było przekraczanie granic.

Mnie też to spotkało, i to nie raz. Pamiętam zdjęcia ze szpitala, zrobione przez paparazzi wiszących na ogrodzeniu, co wprawiało w zakłopotanie wszystkich na oddziale. Innym razem zrobiono mi z ukrycia zdjęcia topless na pustej plaży, gdy się przebierałam. Był też taki moment, kiedy przekroczone zostały już wszystkie granice - opublikowanie zdjęć mojego ojca, który był wtedy bardzo ciężko chory, umierający.

Tak, tabloidy pozbawiły nas prawa do życia na własnych warunkach, wymusiły konieczność ciągłej autocenzury, pilnowania się na każdym kroku. Cóż z tego, że wygrywałam sprawy o naruszenie prywatności? Na otarcie łez miałam satysfakcję z przekazywania pieniędzy na cele dobroczynne, ale przecież i tak to robię. To był okropny stres, a nawet trauma. Niepotrzebne łzy i złe emocje. Dlatego tak bardzo doceniam pojawienie się mediów społecznościowych. Dają nam większą kontrolę nad własnym wizerunkiem.

Dziś Małgorzata Rozenek wrzuca swoje zdjęcie z poranną kawą w łóżku, robi to sama. Pokazujemy to, co chcemy, wiedząc jednocześnie, że każdy post wiele zdradza. Ja w socialach jestem szczera, ale też ostrożna. Widzę jednak nadal, jak generowanie i podkręcanie sensacyjnych plotek wywołuje złe emocje, napędza hejt. Dziwię się, że media niewystarczająco z nim walczą. A powinny!

Wracając do telewizji - można wskazać taki moment, w którym rynek telewizyjny w Polsce się diametralnie zmienił?

Takim przełomem było powstanie Polsatu, a potem TVN. Wtedy w TVP na pojawienie się nowych stacji patrzyliśmy trochę z przymrużeniem oka. Wydawało się niemożliwe, że mogą być konkurencją dla programów telewizji publicznej – Teatru Telewizji, dokumentów, Konkursów Chopinowskich, festiwali, programów rozrywkowych. A jednak.

Pamiętam, jak pojawiły się pierwsze wyniki oglądalności i okazało się, że "Kiepskich" oglądało więcej ludzi niż "Złotopolskich", a skromna "Szansa na sukces", choć wartościowa i ciekawa, nie była w stanie sprostać realizowanemu z rozmachem "Mam Talent" czy innym nowym formatom. A te przyciągały nową jakością, pomysłami i know-how, przetestowanym na ogromnych zachodnich rynkach.

TVN zaczął też przechwytywać gwiazdy telewizji publicznej, stworzył pasmo poranne. Chwilę później cała Polska zaczęła gotować i kuchnia na dobre zagościła w telewizji. Nie było to wtedy oczywiste. Pamiętam, jak w Polsacie toczyły się rozmowy na temat zakupu "Masterchefa", pojawiały się wątpliwości. Czy widzowie naprawdę będą go oglądać, skoro nie mogą poczuć smaku potraw? Tak! Bo znowu - dobra telewizja to emocje. Nieprzypadkowo pojawił się potem w Polsacie "Top Chef" czy "Piekielna kuchnia".

Przychodzą Pani do głowy jeszcze inne tytuły, które wywróciły polską telewizję do góry nogami?

Na pewno Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i koncerty sylwestrowe, kabarety i Teatr Telewizji. Wielkie transmisje z różnych wydarzeń na żywo. Fenomenem są "M jak Miłość" i "Klan", emitowane niezmiennie od kilku dekad. Poranne pasmo telewizji śniadaniowej, czyli "Kawa czy Herbata", a potem "Pytanie na śniadanie". Program "Idź na całość" w Polsacie prowadzony przez Zygmunta Chajzera sprawił, że emocje sięgały zenitu, a cała Polska wstrzymywała oddech przy kolejnych konkurencjach.

Ciepło wspominam też "Randkę w ciemno" – widzowie nie mogli uwierzyć, że można tak randkować, wybierać kogoś na podstawie głosu czy upodobań. To było coś nowego, innego, zaskakującego. Nieoczywistego. A potem jeszcze te pary dostawały do ręki kamerę i robiły relacje ze wspólnej podróży. To ciekawiło!

Rodziła się telewizja, która teraz zajmuje gros czasu antenowego, czyli śledząca czy wręcz podglądająca bohaterów. Tych znanych, i nieznanych. "Big Brother" i "Bar" były rewolucją, czy dobrą, to inne pytanie. Pokazywały, że można podglądać, przełamały tabu, przesuwały granice. Ich uczestnicy stawali się nagle znani, byli w centrum uwagi, rozdawali autografy. Nie dlatego, że coś wyjątkowego potrafili, ale dlatego, że budzili ciekawość.

Lista Pani telewizyjnych sukcesów jest długa i nie sposób wszystkie wymienić. Pierwszy program telewizji śniadaniowej "Studio rano", "Krzyżówka szczęścia", "Świat kobiet", "Róbta co chceta", Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, gale, koncerty, widowiska… Ale czy były też jakieś potknięcia?

Prowadziłam i realizowałam wiele programów, więc oczywiście i potknięcia mam na koncie. Nie miał szczęścia, choć miał wielkie szanse na sukces, teleturniej "Ona i On", który prowadziłam razem z Krzysztofem Ibiszem. Format przywieziony z Cannes, sprawdzony na innych rynkach, dobrze przygotowany, ciekawa formuła - sprawdzał pary małżeńskie z wiedzy o sobie. Wystartował więcej niż obiecująco, z dobrą oglądalnością. Druga emisja była zaplanowana na dzień, w którym miała miejsce katastrofa w Smoleńsku. Polska zatopiła się w żałobie, a program nie wrócił już na antenę. To była dla mnie duża lekcja - pokazała mi, że nie na wszystko mamy wpływ.

Innym "niespełnieniem" był program prowadzony przez Zygmunta Chajzera "Moment prawdy". Byłam odpowiedzialna za jego produkcję. Ciekawa formuła, nowa, wzbudzająca emocje. A jednak nie przyjął się. Czasem jest tak, że coś, co wydaje się świetnym pomysłem, po prostu nie znajduje swojego miejsca.

Gdzie w tym wszystkim plasuje się "Świat się kręci"? Miał wielu fanów, ale też pojawiały się wtedy głosy, że porywa się Pani z motyką na słońce.

Każda sroka swój ogon chwali, ale i tak "Świat się kręci" zaliczyłabym do formatów, które były nowatorskie i zostały zapamiętane przez widzów. Nie było wcześniej takiego programu. Łączył dwa gatunki: informację i rozrywkę. Nadawany codziennie, odważny, prezentujący różne punkty widzenia, dający głos różnym stronom. Wtedy było do pomyślenia, żeby przy jednym stole usiadły Kaja Godek i Agata Diduszko-Zyglewska.

Kiedy o tym teraz mówię, sama się zastanawiam, jak to możliwe, że ten program był wtedy realizowany, że zaistniał. I coś jeszcze - to był nie tylko pierwszy program z gatunku infotainment, ale też prowadzony przez kobietę. Usłyszałam wtedy, żebym "uważała", bo wchodzę "w męskie buty", deprecjonowano i podważano moje doświadczenie i umiejętności, jakby kobieta nie mogła prowadzić tego rodzaju programów. To daje do myślenia.

Kobiety długo dochodziły do głosu w telewizji i chyba nadal ta zmiana dzieje się za wolno?

Ten głos był przez lata niereprezentatywny, nie przebijał się. Kobiety w mediach były przypisane do kuchni, lifestyle'u, ewentualnie do czytania wiadomości. Nieliczne – jak Nina Terentiew, Elżbieta Jaworowicz, później Grażyna Torbicka, Alicja Resich-Modlińska czy Monika Olejnik – wychodziły poza ten schemat. Dziś to się zmienia, ale zastanawiam się, dlaczego np. Dorota Wellman, Marzena Rogalska czy inne znakomite koleżanki nie prowadzą dużego wieczornego talk-show? Gdzie są kobiety z wyrazistym głosem w telewizyjnym prime time?

Są za to obecne w podkastach, własnych programach na Youtube. Tu zaszła zmiana. Rynek stworzył szanse na własne produkcje. Uważam, że w telewizji reprezentacja wciąż jest nierówna, a stereotypy mają się świetnie. Kobiety mają być piękne, grzeczne i najlepiej dobrze gotujące. Ale się nie dajemy. Dorota Gawryluk, Martyna Wojciechowska czy wspomniane już Monika Olejnik i Dorota Wellman – to przykłady kobiet, które pokazują, że mają wiele do powiedzenia.

Protesty kobiet, ich zaangażowanie w ważne sprawy społeczne, siła influencerek - to wszystko krok po kroku obala kolejne stereotypy. Okazuje się, że gwiazda lifestyle’u potrafi wygłosić w Sejmie płomienne przemówienie o in vitro, a Julia Wieniawa czy Maffashion udzielać się społecznie. To nie wzięło się znikąd, zapracowałyśmy na to.

Wiele dobrego zrobiły takie programy jak "Miasto kobiet" czy jeszcze wcześniej "Świat kobiet". No a teraz, kto wie, może i "Konfrontacje Agaty" dokładają do tego cegiełkę – pokazują, że kobiety mogą się skonfrontować, zderzyć, spierać, złościć na siebie, mieć inne zdanie i… nie muszą się z tego tłumaczyć. To nadal dla wielu ludzi jest szokujące.

Niemal każdemu odcinkowi "Konfrontacji Agaty" towarzyszyła burza w sieci. Dziwiło to Panią?

"Konfrontacje Agaty" były dobrym formatem i z perspektywy czasu coraz bardziej go doceniam. Oddałam głos kobietom, a ten odzwierciedlał temperaturę dyskusji, jakie toczyły Polki. Tak, mamy różne zdania i poglądy, często skrajne, i właśnie to często budzi emocje. Zdarzało się, że moje rozmówczynie zostawały przy swoim zdaniu, ale i je zmieniały. I to było najcenniejsze – moment refleksji, otwarcia, próby zrozumienia drugiej strony.

Zastanawia mnie nadal, dlaczego dyskusje na forach internetowych, pełne ekstremalnych, wręcz obraźliwych opinii, są traktowane jako swoboda wypowiedzi, a kiedy padają w studiu telewizyjnym, wywołują burzę, wręcz skandal. Okazuje się, że konkretna bohaterka z krwi i kości, pokazująca do tego twarz i otwarcie mówiąca o tym, co myśli, szokuje bardziej niż anonimowy użytkownik. Jak widać, to co uchodzi w internecie, nie uchodzi jeszcze w telewizji. Przed nami dużo pracy i przełamywanie kolejnych barier.

A czy wiek wciąż jest taką barierą w telewizji?

Kiedyś usłyszałam, że w wieku 45 lat jestem "za stara na telewizję". Dziś powiem szczerze – odnoszenie się do wieku w kwestiach pracy, upodobań, wyglądu i całej reszty jest skrajnym obciachem. Fakt, że takie podejście przechodzi do lamusa uważam za wielkie osiągnięcie wielu kobiet, także i dziennikarek i influencerek. Myślę, że też przyłożyłam do tego rękę. Mam 60 lat i otwieram nowe drzwi. Telewizja dojrzewa razem ze mną. Łączę pokolenia - dla babć jestem Młynarską z "Pytania na śniadanie", dla wnuczek– z Instagrama. I to jest piękne. Mam jeszcze dużo do zaproponowania. Pracuję nad czymś nowym… Myślę, że tej jesieni będzie się działo!

Źródło:
pudelek.pl
KOMENTARZE
(133)
Zaloguj się i zostań Championem Pudelka VIP
Pamiętaj, że po zalogowaniu nadal możesz
komentować ANONIMOWO 😎
Szansa na wyróżniony komentarz
Odznaka Championa
Kolorowy avatar
🔝⭐
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Ada
3 miesiące temu
Przy tym jej bełkocie zapomniała dodać, że to było za platformy. Nie dziękujcie.
35tka
3 miesiące temu
To były czasy. Słodka Agatka krzycząca do mikrofonu „hu hu ha nasza zima zła” z Majką Jeżowską. Było biednie, ale jako dziecko się nie odczuwało tego, że brakowało czegoś, bo były jakieś relacje w domu i w szkole. Teraz są telefony, instagram i ułuda szczęścia, samotność. Niby wszystko mamy, niczego nam nie brakuje do jedzenia, ale nic nie mamy.
Zbigniew W.
3 miesiące temu
Nie łapie co to za ikona
Haha, ha
3 miesiące temu
Po znajomości dostała robotę! Pamiętam hej początki - była fatalna! Nie umiała się wysłowić, jąkała się, masakra! Było tyle zdolnych , młodych ludzi! Tylko dzięki temu, że z domu Młynarska!
Obserwator
3 miesiące temu
An iuroda ,ani fachowość nie są jej atutami. Typowy przyklad nepotyzmu w odniesieniu do niej i jej siostry bez matury. Jedynie, co sprawnie robią to wymiana mężów na coraz to nowy model.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
wicie rozumic...
3 miesiące temu
To ta pani co jej Polacy nad morzem przeszkadzają, bo ona jest damą z Warszawy więc płaci i wymaga widoków pięknych i estetycznych jak ona sama.
ZARK
3 miesiące temu
Nie dosłyszała: Jest Pani za SŁABA na telewizję.... Jakąkolwiek :-)
ABZ
3 miesiące temu
Jeśli już to ilona polskiego nepotyzmu i hipokryzji. Bo bez nazwiska Młynarska i rodzinnych znajomości w najlepszym razie uczyłaby j. polskiego. Grzmiała z oburzenia że dziennikarka spytała J. Kwaśniewską o wnuki a sama spytała Tusków czy znajdują czas na namiętność w związku. Nie znoszę ludzi którzy użalają się nad sobą. Nepo babies po prostu się należy praca w TV do emerytury.
ida
3 miesiące temu
a poza tv nie potrafi zarobic cieniutko
Nel
3 miesiące temu
Strasznie irytująca osoba.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (133)
Angelika
3 miesiące temu
Też mam 60. i jestem p. Agacie wdzięczna, ze zawsze bierze stronę kobiet, pokazuje, że można mieć pasje i być kobieca tez w tym wieku. Co Wy się tak czepiacie? Tez bym chciała tak wyglądać przy tylu problemach zdrowotnych! Dziewczyny, bierzmy przykład zamiast jej zazdrościć 😀
Peloslawa Owł...
3 miesiące temu
Bo to pracodawca chce mieć piękną 20 - latkę z 30 - letnim doświadczeniem. A prawda jest taka, że widzowie przyzwyczajają się do dobrych prezenterów i wiek im wcale nie przeszkadza. Pani Kasia Dowbor ma ponad 60 lat, kamera ją lubi, ma doświadczenie i jest dobra w tym co robi. Wolę oglądać ją niż kiepską, gładką 20 - stkę.
Megalomanka
3 miesiące temu
45 lat to ona miała 20 lat temu
zbigniew d.
3 miesiące temu
Ikona? Autor po colegium humanum. Eto polsza.
Bye Bye
3 miesiące temu
Do widzenia się pani ,
Zibi
3 miesiące temu
Co. to jest ta Agata.Jakas cielebryta.Zostan tam gzie jesteś.Damy radę bez ciebie.
żałosne
3 miesiące temu
znane nazwiska nawet z beztalencia zrobi ikonę
Xxx
3 miesiące temu
Ile ona ma 45lat? Wygląda na 60+🤭😱
Dan
3 miesiące temu
Stara nie, bo plastyk się napracował
janiqa
3 miesiące temu
Ten klops mieszka podobno w Hiszpani.
Jjjjkjk
3 miesiące temu
Tak można być za starym ja też na pewne zadania jestem za stara taka jest kolej życia ,dzisiaj się wmawia ,że wiek to tylko liczba no nie tylko , to wiele innych konsekwencji co nie znaczy ,że w każdym wieku nie można być szczęśliwym.
mev
3 miesiące temu
Ni pokazujcie tej osoby troszke szacunku dla czytelnikow.
Marina
3 miesiące temu
Ile razy o tym samym dość
vag
3 miesiące temu
gwiazda telewizji ??? darujcie sobie,nie mogę sobie przypomnieć jej programów
...
Następna strona