Światem wstrząsnęła dziś informacja o katastrofie rosyjskiego samolotu Tu-154, który rozbił się rano w pobliżu Soczi. Na pokładzie samolotu znajdowało się prawie stu pasażerów, w tym 64 członków Chóru Aleksandrowa, którzy lecieli do Syrii na koncert noworoczny w bazie lotniczej Hmejmim. Niestety, nikt nie przeżył.
Jedynymi ocalałymi członkami chóru są trzej muzycy, którzy zrezygnowali z lotu. Wśród nich był znany solista Wadim Ananyev, który nie poleciał, bo urodziło mu się trzecie dziecko i postanowił pomóc żonie w opiece nad noworodkiem.
Śpiewak nadal nie może uwierzyć w to, co się stało.
Jeśli koncertów byłoby więcej, na pewno pojechałbym i nie prosił o urlop. To moja praca. Byłem w Czeczenii, w Jugosławii, ale nigdy nie występowałem w Syrii. Poprosiłem dyrektora o zgodę, zrozumiał mnie. Teraz stoję przed wami, a miałem lecieć - powiedział w rozmowie z Russia Today. Brak mi słów. Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Moja żona płacze, dzieci nie rozumieją, co się dzieje. Pójdę do kościoła się pomodlić.
Chór Aleksandrowa podróżuje i koncertuje na całym świecie od 1946 roku. Szacuje się, że do tej pory dał ponad 2000 występów na całym świecie.