Paulina Pszech, uczestniczka Top Model, od środy nie ma łatwego życia. Wtedy bowiem w sieci pojawiły się fotografie kobiety, której twarz uległa deformacji prawdopodobnie na skutek źle wykonanego zabiegu "upiększającego". Okazało się, że to dziewczyna, która chciała wygładzić sobie czoło, a w zamian otrzymała ranę, którą można zaleczyć tylko na stole operacyjny. Sam proces gojenia się może trwać kilka miesięcy. Poszkodowana za sytuację obwinia znaną z programu Top Model Paulinę Pszech, która od jakiegoś czasu zajmuje się wykonywaniem zabiegów upiększających:
Okazuje się, że sprawa może nie być tak jednowymiarowa, jak przedstawia ją ofiara nieudanego zabiegu. Na naszą skrzynkę pocztową trafił mail, w którym nasz informator przedstawia nieco inną wersję wydarzeń. Poszkodowana kobieta była dobrą koleżanką gwiazdki Top Model...
Przecież Marta (poszkodowana) doskonale zna Paulę! To są koleżanki! I to nie od roku czy dwóch, tylko kilku lat - czytamy. Dzień po zabiegu operowana zadzwoniła do Pauli z płaczem, że ją czoło boli, że nabrzmiało. To normalna reakcja notabene, opuchlizna trwa różnie zależy od człowieka. To zdjęcie nie jest efektem zabiegu, tylko poprawek innych fachowców, z usług których Marta W. korzystała.
Dalej robi się jeszcze ciekawiej. Informator twierdzi, że niedoszła modelka próbowała pomóc poszkodowanej, jednak ta jej nie posłuchała. Skończyło się wizytą w szpitalu:
Paula podczas rozmowy powiedziała Marcie, że powinny pojechać do kliniki dermatologicznej, aby jej podano środek niwelujący działanie kwasu. (...) Tamta się nie zgodziła i poszła do zwykłego szpitala. Marta zadzwoniła w końcu do Pauli i wykrzyczała, że ją oszpeciła, że ją zniszczyła i takie tam. Paulina powiedziała, że chętnie jej pomoże, w końcu to jej przyjaciółka, że jeśli normalne leczenie nie przyniesie efektu, to opłaci jej profesjonalną operację plastyczną, ale nie zadziałało to na wyobraźnie Martusi i od swojej oprawczyni żądała 150 tysięcy złotych zadośćuczynienia - dowiadujemy się.
Informator sugeruje też, że poszkodowana miała problem z wygojeniem czoła, bo cierpi na alergię i prowadzi bardzo "rozrywkowy" tryb życia.
W czasie po operacji, poszkodowana leczyła się u fachowców, na których stać matkę samotnie wychowującą trójkę dzieciaków i którzy orzekli, że będzie trwale oszpecona a leczenie rany potrwa nawet 3-4 miesiące. Swój wpływ na kondycję poszkodowanej mógł mieć jej tryb życia (mocno rozrywkowy) oraz to, że była alergiczką - czytamy.
Skontaktowaliśmy się z Pauliną Pszech, by uzyskać jej komentarz w tej sprawie i dać jej możliwość odniesienia się do zarzutów. Kobieta najpierw przez telefon złożyła nam obszerne wyjaśnienie, w którym opisała konflikt. Też zasugerowała, że obrażenia jej klientki są wynikiem kolejnego zabiegu upiększającego, któremu Marta poddała się w innej "klinice". Po kilkudziesięciu minutach Paulina Pszech postraszyła nas jednak prawnikiem (!) i zabroniła publikacji swojego oświadczenia a nawet wizerunku (!!). Kobieta zapomniała chyba o swoim udziale w programie telewizyjnym i koncie na Instagramie, które obserwuje ponad 50 tysięcy osób... Wszystko przekazała SMS-ami z błędami ortograficznymi.