Trwa ładowanie...
Przejdź na

Chałtury Daniela Olbrychskiego

0
Podziel się:

Płatne i obowiązkowe. "Chciałyśmy z koleżanką zwiać, ale nauczyciele obstawili wszystkie wyjścia." Uczniowie musieli się zapożyczać u wychowawców...

Chałtury Daniela Olbrychskiego

Króla chałtur, najpiękniejszego Polaka Mateusza "Sygneta" Damięckiego nie przebije nikt, to pewne. Zjeżdżając z rodziną polskie szkoły, wyznaczył standardy urządzania uczniowskich spędów od 5 zł od osoby w górę. Nie jest jednak jedynym, który w ten sposób zarabia naprawdę spore pieniądze (nawet do kilku tysięcy złotych dziennie). Pisaliśmy już o chałturzącej Beacie Tyszkiewicz (która spóźnia się na spotkania i naucza dzieci dobrych manier), czy o opowiadającym historie o swoim bracie Radku Pazurze.

Co ciekawe, do tego zacnego grona należy też Daniel Olbrychski, jeden z najbardziej cenionych polskich aktorów. Nasze źródło wspomina jego wizytę w jednym z liceów w Oleśnicy (tak, tak :). Nie chodzi nam o sam fakt płatnego występu, bo osoby z takim dorobniem mają prawo (w przeciwieństwie do Damięckich) stawiać się w roli autorytetów. Jednak sama forma spotkania pozostawiła w uczniach niesmak.

Występ był obowiązkowy i płatny po 5 złotych za osobę. Chciałyśmy z koleżanką zwiać, bo co nas tam Olbrychski obchodzi, z całym szacunkiem. Jednak nauczyciele obstawili wszystkie wyjścia i zagonili nas do sali gimnastycznej jak owce. Poprosiłam polonistkę, żeby mnie wypuściła, mam 16 lat i nie mam ochoty na jakieś szopki, a poza tym nie miałam 5 zł przy sobie. A takich jak ja było więcej, więc zrobiono listy, nauczyciele zastawiali za nas kasę i trzeba było to potem oddać.

Co za determinacja. A spróbujcie mieć dług u wychowawcy...

Stłoczyli zatem wszystkich uczniów w sali i wszedł Olbrychski. Recytował jakieś tam wiersze, ale młodzież w naszym wieku niewiele to obchodziło, czy on Fredrę czyta czy książkę telefoniczną. Ładnie czytał, ale nikt z nas nie wiedział, o co chodzi. Potem coś tam poopowiadał, jakieś anegdoty z planu filmowego (że ktoś z konia spadł, czy coś) i można było mu pytania zadawać. Fajnie, tylko jakie? Ktoś się spytał, co trzeba zrobić, żeby zostać aktorem. Później były kwiaty i podziękowania... Trzeba przyznać, że facet był sympatyczny, autografy dawał wszystkim. Ale co z tego, skoro to był tylko spęd na zasadzie "bo on jest sławny" i macie go podziwiać. Za jedyne 5 zł i brak matematyki.

Czy dobremu aktorowi nie powinno być choć trochę wstyd? Przyjeżdżać po taki wymuszony podziw?

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)