Od muzycznego debiutu Cardi B minęło ponad 8 lat. Takiego startu kariery może pozazdrościć jej niejedna muzyczna rywalka. Już pierwszy singiel wydany przez Amerykankę, "Bodak Yellow", trafił na pierwsze miejsce listy Billboard. W tym roku osiągnęła status drugiej najbogatszej raperki na świecie, przekraczając próg 100 milionów dolarów. Tym samym "ustąpiła miejsca" na finansowym szczycie jedynie starszej koleżance po fachu, Nicki Minaj.
To właśnie podczas wykonywania tego utworu na koncertach artystki dochodzi do prawdziwej eksplozji szaleństwa. Pod tymi słowami mogą podpisać się ci, którzy w lipcu 2023 r. bawili się podczas jej show w klubie Drai's Beachclub & Nightclub w Las Vegas. Cardi B poprosiła fanów ze sceny, by oblali ją wodą dla ochłody. Pozornie zwyczajna interakcja z publicznością przerodziła się w prawdziwą dramę.
Cardi B została posądzona o zaatakowanie fanki
W pewnym momencie zabawa wymknęła się spod kontroli. 32-latka została przypadkowo trafiona kubkiem z wodą, która wylała jej się na twarz. Raperka zareagowała na to wyjątkowo nerwowo, rzucając mikrofonem w kierunku fanki obecnej w jednym z pierwszych rzędów, co zostało zarejestrowane na viralowym nagraniu.
Wydawało się, że sprawa rozejdzie się po kościach. Tymczasem uczestniczka koncertu Cardi B, która chciała zachować anonimowość, posługując się nazwiskiem Jane Doe, oznaczającym kobietę o niezidentyfikowanej tożsamości, złożyła pozew do sądu w Las Vegas. Poszkodowana twierdzi, że doznała nie tylko fizycznego bólu, ale też cierpienia emocjonalnego, uszczerbku na reputacji oraz nękania ze strony mediów.
Mało tego, mikrofon, którym rzekomo została zaatakowana przez swą idolkę, trafił na licytację. Ostatecznie został sprzedany za ponad 99 tysięcy dolarów.
Powódka, zgodnie z prośbą skierowaną przez Cardi B, podobnie jak inni uczestnicy koncertu, ochlapała ją niewielką ilością napoju. Cardi B, w wyraźnej złości i bez ostrzeżenia, nagle i gwałtownie rzuciła mikrofonem prosto w powódkę - wynika z treści pozwu.
Zarzuty spotkały się z natychmiastową reakcją adwokata artystki. Drew Findling uważa, że próba zdyskredytowania jego klientki jest podyktowana wyłącznie chęcią wyłudzenia pieniędzy.
Wniesienie pozwu cywilnego przeciwko pani Almanzar, w związku z incydentem z mikrofonem sprzed 2 lat, to transparentna i żałosna próba wyłudzenia finansowego. Departament Policji Metropolitalnej Las Vegas i Prokuratura Okręgowa Hrabstwa Clark zamknęły tę sprawę z powodu braku wystarczających dowodów już dawno temu, ale najwyraźniej okazja do zarobienia pieniędzy na celebrytce była zbyt kusząca, by jakaś chciwa kancelaria prawna mogła ją przegapić - podsumował w ostrych słowach, dodając, że jest pewien potencjalnej wygranej w sądzie.
Równie błyskawicznie na wypowiedź przeciwnej strony sporu zareagowała powódka, która odpowiedziała, że "domaga się sprawiedliwości", wyrażając nadzieję na pociągnięcie Cardi B do odpowiedzialności. Dodała też, że "żadna celebrytka nie stoi ponad prawem". Równocześnie wytoczyła sprawę właścicielom lokalu za rzekome zaniedbanie i narażenie swoich gości na "przewidywalne ryzyko ponownego agresywnego zachowania Cardi B podczas swojego występu". Tym samym nawiązała do wcześniejszych przewinień gwiazdy, w tym napaści z 2018 r., której miała dokonać na dwóch barmankach zatrudnionych w klubie ze striptizem.
Póki co sama raperka nie odniosła się do kierowanych przeciwko niej oskarżeń.
ZOBACZ TEŻ: Cardi B wymienia wydatki na dzieci i uderza w byłego (?) partnera: "Do niczego się nie dokładasz!"