Davina Reeves Ciara gorzko o Donaldzie Trumpie: "Kiedy zostałam Miss Nowego Jorku, stałam się jego własnością"
Davina Reeves Ciara, Miss Nowego Jorku 2010, opowiedziała o życiu po konkursie. Przyznała, że jej figura stała się przekleństwem, a obecny prezydent USA nie był zadowolony z jej wyglądu. "Donald Trump jest tam właścicielem praktycznie wszystkiego. (...) Kiedy zostałam Miss, stałam się jego własnością" - powiedziała w wywiadzie dla WP Kobieta.
Davina Reeves Ciara, była Miss Nowego Jorku z 2010 roku, podczas pracy jako modelka zmagała się z presją utrzymania szczupłej sylwetki, co w konsekwencji prowadziło do zaburzeń odżywiania. W tym czasie poznała swojego przyszłego męża, Ireneusza, kucharza-terapeutę, który pomógł jej pokonać te problemy. To właśnie dla niego Davina przeprowadziła się do Polski i zaczęła występować w polskich produkcjach filmowych i telewizyjnych, m.in. w "Back to school. Prawdziwy egzamin".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Misiek Koterski o ślubie z Marcelą Leszczak, swojej autobiografii i stosunku do kościoła katolickiego [CAŁY WYWIAD]
Davina Reeves Ciara w wywiadzie dla WP Kobieta ujawniła kulisy swojego życia po wspomnianym konkursie. Jak mówi, jej figura stała się jej przekleństwem, a Donald Trump, ówczesny "właściciel Nowego Jorku", nie był zadowolony z jej wyglądu.
Problem polegał na tym, że przestałam patrzeć na siebie własnymi oczami. Zaczęłam kierować się tym, jak widzą mnie inni. Przez otrzymanie korony Miss, nagle stałam się osobą publiczną. Traktowano mnie jak "superwoman", ludzie chcieli ode mnie autografy. Ja nie byłam na to przygotowana. To, co było jednak najgorsze, to komentarze. Wszyscy zaczęli interesować się tym, jak wygląda moja sylwetka. Za plecami mówiono na mnie J.Lo. I to takim tonem, żebym odczuła, że to nie jest komplement. Moja figura stała się moim przekleństwem. Miałam "za duży tyłek i za duże biodra". Donald Trump nie był zadowolony z mojego wyglądu - wspomina, tłumacząc, że Trump był wówczas jej "jakby szefem".
Usłyszałam je od jego asystentów i fotografów, którzy mi to wszystko przekazywali. "Donald Trump nie chce tak wyglądającej Miss", "Nie podoba mu się to, jak go reprezentujesz", "Jeżeli chcesz to dalej robić, musisz się wziąć za siebie". Donald Trump jest tam właścicielem praktycznie wszystkiego. Mieszka w Nowym Jorku, to miasto wręcz do niego należy. Kiedy zostałam Miss, stałam się jego własnością - dodała.
Davina Reeves Ciara o współpracy z fotografem Trumpa
Davina Reeves Ciara, opowiadając o karierze modelki, wspomina trudny moment, który na zawsze odmienił jej życie. W trakcie jednej z sesji zdjęciowych z fotografem współpracującym z Donaldem Trumpem, doświadczyła bolesnej krytyki. Fotograf, patrząc na nią, wyraził swoje niezadowolenie w dość brutalny sposób.
Pamiętam sesję zdjęciową z fotografem pracującym dla Trumpa, który powiedział mi, że "jest mu wstyd", że tak wyglądam. I że nie mogę mu tak paradować przed aparatem, jak gdyby nigdy nic, bo on "widzi tylko mój wielki tyłek". Było mi wtedy strasznie ciężko. Miałam 25 lat. Od 15 lat trenowałam siatkówkę. Miałam wysportowaną sylwetkę. To nie było łatwe, a przede wszystkim możliwe, by tak szybko "zrzucić" mięśnie - powiedziała.
Wyznała również, że inni zarabiali na jej wizerunku, a nie ona. Wśród tych osób był też Donald Trump.
Wszystkie sesje zdjęciowe, kampanie - to inni dostawali pieniądze za to, że byłam "twarzą". Opłacali mi loty i jedzenie, ale nic poza tym. Za udział w kampanii dostawałam w prezencie np. buty. Za parę butów nie byłam jednak w stanie żyć. Miss innych stanów, które były ode mnie młodsze, miały 18-19 lat, cieszyły się z tego. Za buty były w stanie zrobić wiele. Ale nie ja. Szybko zrozumiałam, kto zgarnia te pieniądze - dodała.
Dziś modelka żyje w Polsce, z czego jest niezwykle dumna i szczęśliwa.
To w Polsce rozwinęła się moja kariera, całe życie. Lubię tu być. Chcę tu mieszkać - dodała.