Doda i jej odsłonięty dekolt wieszają psy na Burning Manie: "Syf, hałas, wszyscy NA*EBANI"
Na profilach społecznościowych Dody raczej nie doczekamy się relacji z organizowanego co roku Burning Mana. Gwiazda wyraźnie zaznaczyła, że jej noga nie postanie na terenie festiwalu.
Odbywający się na przełomie sierpnia i września Burning Man wykracza poza ramy typowego festiwalu. To prawdziwe święto wolności odbywające się na pustyni Black Rock w Nevadzie, które już od prawie 40 lat przyciąga twórców kultury i celebrytów z całego świata. Punktem kulminacyjnym, nawiązującym do nazwy wydarzenia, jest rytualne podpalenie kukły, symbolizujące oczyszczający akt uwolnienia się od przeszłości i celebrowanie odrodzenia.
Najpopularniejszą "ambasadorką" festiwalu z naszego podwórka jest niewątpliwie Natalia Siwiec, która już od blisko dekady nawiedza Stany Zjednoczone, by dołączyć do tłumu imprezowiczów. Również i tym razem nie odmówiła sobie przyjemności, by pozwolić sobie na pełną swobodę twórczą. W tym celu Miss Euro 2012 wyeksponowała pośladki na oczach tysięcy ludzi. Poza Natalią, na tegorocznej odsłonie wydarzenia zameldowali się m.in. Wersow i Friz czy znana z programu "Królowe przetrwania" Kasia Nast.
Doda zmieszała z błotem Burning Mana
Wydarzeniom towarzyszącym amerykańskiemu świętu wolności, w tym odnalezieniu ciała martwego mężczyzny, z niepokojem przygląda się Doda. Wokalistka przyznała, że na całe szczęście nikt z grona jej przyjaciół nawet nie zaproponował jej wyjazdu na festiwal. Podczas swoich popołudniowych wynurzeń na Instagramie otwarcie przyznała, że "to jest kara boska".
Jakby mi dopłacali wszystkie pieniądze świata, za żadne skarby moja noga tam nie postanie. Czy wy w ogóle widzieliście co tam się dzieje? (...) Syf, kurz, hałas, wszyscy na*ebani, naćpani, zero miejsca na odpoczynek w intymności, w spokoju, w ciszy, cały czas na fazie. Wychodzisz - hałas, idziesz spać - hałas, Wszyscy dookoła na totalnym odpaleniu, zafazowani. Wykończyłabym się. Jak chcecie mnie ukarać, to mnie tam wyślijcie - podsumowała w niewybrednych słowach.
Doda zaznaczyła, że nie ma nic przeciwko wypoczynkowi pod namiotem na łonie natury, lecz Burning Man w jej opinii kompletnie nie spełnia tych założeń. Przyznała też, że poczułaby się przytłoczona towarzystwem festiwalowiczów będących "na fazie".
(...) i ci wszyscy ludzie co chcą się nagle przyjaźnić, dotykać cię, ku*wa, zacieśniać więzi. Człowieku, pierwszy raz cię na oczy widzę. Idź z tym pomponem w du*pie na rowerku, have fun jak najdalej. Ja, jako introwertyk i osoba totalnie pielęgnująca swoje granice, bardzo bym się tam zezłościła i uciekłabym po sekundzie - dodała, zaznaczając, że i tak jest to ocenzurowana wersja jej wypowiedzi.
Zgadzacie się z nią?