Echa rozwodu Czerneckiego. "Albo sam opowie o trudach rozstania, albo GAZETY ZROBIĄ TO ZA NIEGO" (OKIEM PUDELKA)
Mijający tydzień nie zrobił za wiele dobrego dla instytucji małżeństwa - informacje o kryzysach w celebryckich związkach, plotki o rozstaniach czy w końcu głośne rozwody bombardowały nas niemal z każdej strony. W "Okiem Pudelka" przyglądamy się najciekawszym wydarzeniom ze świata rozrywki.
Latem podobno najlepiej być singlem, ale celebryci wzięli sobie to do serca chyba aż za bardzo, bo w ostatnim czasie byliśmy świadkami prawdziwej fali rozstań. Jednym z najbardziej zaskakujących doniesień z sektora matrymonialnego polskiego show-biznesu okazała się informacja o rozwodzie Michała Czerneckiego. Popularny aktor i jego (jeszcze) żona Magdalena podjęli decyzję o zakończeniu trwającego 20 (!) lat małżeństwa, a w sumie ich związek trwał aż trzy dekady. Zdziwienie internautów jest tym większe, że jeszcze całkiem niedawno Czernecki rozpływał się publicznie nad stanem swojego małżeństwa i mocno zachwalał wspólne życie z żoną.
Powody tak szokującej decyzji nie są jeszcze znane, choć jesteśmy pewni, że redaktorzy tabloidów prowadzą już śledztwo w tej sprawie, licząc na pikantne okoliczności. Nie bez powodu - Czernecki w przeszłości przyznał, że zdarzały mu się skoki w bok, które o mało nie skończyły się wtedy rozstaniem. Czy doczekamy się podobnych wywodów przy okazji rozwodu? Póki co, aktor znany z m.in. "M jak Miłość" nie zabrał głosu i kompletnie ignoruje doniesienia Pudelka w swoich social mediach. W takich sytuacjach możliwe są dwa wyjścia: doczekamy się "oficjalnego komentarza", a może nawet "szczerego" wywiadu w jednym z kolorowych magazynów, gdzie gwiazdor opowie o trudach rozstania lub gazety zrobią to za niego. Takie są prawa show-bizowej dżungli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak rozstać się z klasą, będąc na świeczniku?
Wątpliwości nie ma już za to za Oceanem - po tygodniach spekulacji i barwnych doniesień tabloidów agenci prasowi Katy Perry i Orlando Blooma potwierdzili rozstanie gwiazd. Wspólne oświadczenie eks-pary to standardowa hollywoodzka procedura, gdzie obie strony zapewniają o wzajemnym szacunku i priorytetyzowaniu ich córeczki Daisy. Co jest bardziej zaskakującej, amerykańskie media nie wykazały się jak dotąd w formułowaniu zaskakujących nagłówków i sensacyjnych doniesień, które przybliżyłyby kulisy rozpadu związku Katy i Orlando. Póki co, zaserwowano nam bardzo zimne i dobrze już nam znane PR-owe kawałki pt. "Oboje dużo pracowali, rzadko się widywali i to powodowało napięcia". Tu chyba należy się premia dla agentów celebrytów, bo musieli dyktować te formułki prosto do ucha uważnie słuchających tabloidowych redaktorów.
I jak to w show-biznesie bywa, na rozstaniu traci ten, kto miał ostatnio gorszą prasę, co nie jest dobrą wiadomością dla Katy. Piosenkarka przeżywa chyba największy kryzys wizerunkowy w swojej karierze: porażka płyty "143", lot w kosmos, wyśmiewana w sieci trasa koncertowa… W ciągu zaledwie roku zawaliło się całe jej życie. Orlando zaś ostatnio bawił się świetnie na weselu Jeffa Bezosa i wierny swoim starym przyzwyczajeniom do miseczki D spędzał czas z Sydney Sweeney. W Polsce zaprosilibyśmy Katy do "Tańca z gwiazdami", żeby mogła "odzyskać swoją kobiecość" i zagrać na nosie Bloomowi, ale jak dźwignąć jej karierę z tak głębokiego dołka w Ameryce, to naprawdę nie mamy pomysłu. Ona sama ewidentnie zresztą też nie…
Kontynuując temat rozstań, to niezłego stracha napędził swoim fanom Krzysztof Ibisz, a raczej jego małżonka. Ku zaskoczeniu obserwatorów, Joanna Ibisz przestała kilka dni temu obserwować męża na Instagramie, a do tego wróciła do swojego dawnego nazwiska w sekcji "bio" na popularnej platformie. W świecie mediów takie drobne wydawałoby się gesty mają ogromną wagę i zazwyczaj sugerują kłopoty lub nawet zwiastują rychłe rozstanie.
Fani pary mogą być spokojnie, przynajmniej na razie. Ibisz zapewnił, że zmiany w social mediach małżonki spowodowane są tylko i wyłącznie jej chęcią budowania swojej marki zawodowej pod własnym nazwiskiem i uwolnienia od skojarzeń z sławnym mężem. Wprawdzie nas to tłumaczenie średnio przekonuje, ale oślepieni blaskiem licówek Krisa przymkniemy na to oko. Jeśli cała sytuacja miała służyć wzbudzeniu uwagi, to udało się to z nawiązką, więc gratulujemy?! Cena takiej prowokacji może być jednak wysoka, bo teraz wszyscy będą wypatrywać kolejnych oznak rzekomego kryzysu. Oby się to opłaciło, a biznesy Joanny zakwitną bez konieczności ibiszowania.
Na koniec dobre wiadomości ze świata singli. No, może nie całkiem dobre, bo jednak głośne wyznania Charlize Theron w podkaście "Call Her Daddy" można uznać za nieco słodko-gorzkie. Aktorka obwieściła światu, że odkryła niedawno seks z dużo młodszymi mężczyznami i okazało się to fantastycznym doświadczeniem, więc 1:0 dla wyzwolonych singielek po czterdziestce. Przyznała też niestety, że jej doświadczenia z aplikacjami randkowymi i facetami spotkanymi w ten sposób można określić mianem "j*banego cyrku". I znowu - pocieszające, że nawet taka seksbomba przechodzi przez to, co miliony z nas, ale z drugiej strony, jeśli NAWET Charlize Theron ma takie problemy, to czy jest jeszcze nadzieja dla nas maluczkich?
Śmiała rozmowa z gwiazdą wzbudziła oczywiście sporo kontrowersji, bo wciąż mamy problem z kobietami, które publicznie mówią o seksie. A jeśli już muszą to robić, to niech chociaż pielęgnują konserwatywny obraz zbliżenia, naznaczonego boską interwencją i odartego z jakiejkolwiek przyjemności. Pudelek wręcz przeciwnie - chętnie posłuchamy więcej o one night standach gwiazd!
Z okazji 30. lat Wirtualnej Polski zapraszamy do udziału w konkursie "Za co kochasz internet?". Do wygrania aż kilkaset podwójnych biletów na wyjątkowy koncert sanah, który odbędzie się 19 września 2025 r. na PGE Narodowym. Pokaż swoją kreatywność i świętuj razem z nami! Szczegóły i formularz zgłoszeniowy znajdziesz na stronie 30lat.wp.pl/konkurs.