Ekipa hotelu bała się, że barierka w balkonie apartamentu Liama Payne'a jest "zbyt niska". Podczas upadku muzyk miał przy sobie trzy rzeczy
Cały świat rozpisuje się o nagłej śmierci 31-letniego Liama Payne'a. Muzyk zginął po upadku trzeciego piętra na hotelowy dziedziniec. Ekipa obiektu miała się obawiać, że barierka może być "zbyt niska". Wiemy też, co muzyk miał wtedy przy sobie.
Nagła śmierć 31-letniego Liama Payne'a odbiła się w mediach bardzo szerokim echem. Jeszcze przed tragedią, która kosztowała muzyka życie, ekipa hotelowa informowała służby o jego "nieprzewidywalnym" zachowaniu. Według zdjęć ujawnionych przez argentyński dziennik "Clarin", w jego pokoju znaleziono m.in. kieliszek z "tajemniczą" substancją, biały proszek oraz folię aluminiową.
Zobacz też: Ujawniono przerażające zdjęcia z hotelowego pokoju Liama Payne'a. Na miejscu znaleziono m.in. biały proszek
Liam Payne nie żyje. Ekipa hotelu bała się o "zbyt niskie" barierki
Gdy na miejsce przybyli ratownicy, życia Payne'a nie dało się już uratować. W rozmowie telefonicznej ekipy hotelu ze służbami wyraźnie wybrzmiało, że obawiali się o bezpieczeństwo muzyka. Teraz serwis Daily Mail donosi, że jednym z powodów miały być "zbyt niskie" ich zdaniem barierki. Te mierzyły bowiem zaledwie 4 stopy, czyli około 122 centymetry, i "łatwo z nich wypaść".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odeszli w 2023 roku. Pozostaną w naszej pamięci
Przypomnijmy, że w rozmowie ze służbami ekipa poruszała temat balkonu w pokoju i tego, że może to zagrażać bezpieczeństwu gwiazdora. Niestety mieli rację.
Nie wiemy, czy życie gościa jest w niebezpieczeństwie. Ten pokój ma balkon i martwimy się, że może się coś stać - przekazywali.
Jednocześnie ujawniono, że w pobliżu ciała muzyka znaleziono trzy przedmioty: zapalniczkę, butelkę whisky i telefon komórkowy. Jeden z gości, który przebywał wówczas w tym samym hotelu, wspominał w rozmowie z BBC o hałasie i krzykach dobiegających z pokoju Payne'a. Widział też obsługę, która wchodziła i wychodziła z pokoju.