O nagraniu rzekomej sprzeczki francuskiej pary prezydenckiej zwieńczonej rękoczynem cały świat mówi od prawie 2 dni. Osoby z otoczenia Emmanuela Macrona natychmiast zaczęły łagodzić sytuację, a sam zainteresowany przyznał, że "to był tylko niewinny żart". Z analizy ekspertki ds. mowy ciała wynika jasno, że nie jest przekonana do przedstawionej wersji wydarzeń.
Próba zasugerowania przez Pałac Elizejski, że nagranie zostało spreparowane przy użyciu narzędzi AI również spaliła na panewce. Mało tego, zagraniczne media zaczęły sugerować, że w małżeństwie Macronów nie układa się już od dłuższego czasu. Prezydent Francji stawił czoła przetaczającej się fali pomówień na swój temat.
Emmanuel Macron zapewnia, że nic nie zagraża jego relacji z żoną
Polityk wrócił raz jeszcze do niedzielnego incydentu z lotniska w Hanoi. W swej najnowszej wypowiedzi nawiązał też do jednej z ostatnich kontrowersyjnych sytuacji, kiedy zarzucano mu posiadanie narkotyków. Według rosyjskiej propagandy Macron miał częstować kokainą przywódców Niemiec, Wielkiej Brytanii i Polski po zakończeniu spotkania w Kijowie. W rzeczywistości pospiesznie schowany przez niego woreczek okazał się... zużytą chusteczką higieniczną.
Wcześniej ludzie myśleli, że dzieliłem się torebką kokainy. (...) Teraz mówią, że jestem w konflikcie z żoną. Nic z tego nie jest prawdą - powiedział dziś zgromadzonym dziennikarzom.
Jeden ze współpracowników prezydenta wyjaśnił, że gest ten był formą przekomarzania się przed oficjalnym wystąpieniem. Jak stwierdził, "to nawet nie był policzek, był to gest naśladujący złapanie za twarz".
ZOBACZ TEŻ: Tak Brigitte Macron wyglądała ponad 30 lat temu. Zaczęła spotykać się z Emmanuelem, gdy miał zaledwie 16 lat