Powyborczy poniedziałek przyniósł nam długo wyczekiwaną odpowiedź na pytanie, kto przez najbliższe pięć lat będzie sprawować urząd prezydenta naszego kraju. Zgodnie z decyzją wyborców, następcą Andrzeja Dudy zostanie Karol Nawrocki. Oczy całego świata zwrócone są nie tylko na dotychczasowego prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, ale i jego rodzinę.
Dla wielu znanych obserwatorów życia polityczno-społecznego była to gorzka pigułka do przełknięcia. Wyborcy Rafała Trzaskowskiego nie ukrywają swojego rozczarowania końcowymi wynikami, choć niektórzy uważają, że to właśnie sztab przedstawiciela Koalicji Obywatelskiej ponosi główną winę za jego porażkę. Zdecydowanie większą powściągliwością w swojej opinii wykazała się Hanna Lis.
Hanna Lis złożyła gratulacje Karolowi Nawrockiemu
Hanna Lis ponad dziewięć lat temu wycofała się z dziennikarstwa informacyjnego. Nie oznacza to jednak, że nie obserwuje tego, co dzieje się w świecie polityki. W poniedziałek opublikowała długi wpis, będący podsumowaniem wielomiesięcznej kampanii oraz decyzji rodaków. Poruszyła w nim problem zaślepienia elit, postrzegających rzeczywistość wyłącznie przez pryzmat mieszkańców największych metropolii. Doceniła też pracę Małgorzaty Trzaskowskiej, określając ją "najjaśniejszym punktem kampanii". Na koniec publikacji wspomniała o niezwykle odpowiedzialnym zadaniu, jakie czeka nową głowę państwa.
Prezydentowi Karolowi Nawrockiemu gratuluję wygranej i życzę, aby miał chęć i determinację, by skleić nasz naród. Bo naród podzielony to naród słaby - napisała na Instagramie.
Niemała część odbiorców Hanny Lis była szczerze zdumiona jej postawą. Dali temu upust w komentarzach pod postem.
Gratulacje? Przepraszam, ale nie wyobrażam sobie że ktoś taki będzie mnie reprezentował w świecie - wytknęła jedna z osób, co dziennikarka skwitowała słowami "Nie musi sobie już pani wyobrażać. Będzie".
W podobnym tonie utrzymanych zostało wiele innych opinii. Niektórzy internauci niewłaściwie odczytali intencje byłej gwiazdy telewizji, przypisując jej wspieranie prezydenta elekta w jego działaniach.
Rozumiem, że dobrze jest łagodzić emocje, ale od razu gratulować? To jak przyklepanie tego, co pan Karol wykrzykiwał i reprezentował... - spostrzegł inny komentujący.
Hanna Lis natychmiast sprostowała ten zarzut.
Nie, niczego nie "przyklepuję". Czy mi się to podoba, czy nie - to jest prezydent mojego kraju. To, że mu gratuluję wygranej, nie oznacza, że nie mam wobec niego oczekiwań. Mam ogromne - zaznaczyła.
Słuszna postawa?
ZOBACZ TEŻ: Agnieszka Woźniak-Starak podsumowuje wybory, hasając po łące w body: "Nie zamierzam się przejmować"