Jennifer Lopez dała prawdziwe show na koncercie w Warszawie! Nie obyło się bez małej WPADKI (RELACJA)
Jennifer Lopez po 13 latach powróciła do Polski, aby zagrać koncert na PGE Narodowym. Piątkowe wydarzenie przyciągnęło do stolicy tłumy fanów. Artystka wyprzedała stadion i zaprezentowała fanom prawie dwugodzinne show. Ikoniczne hity sprzed lat w nowych aranżacjach, nowości, dużo tańca, twerkowanie, "wpadka", gorące sceny z tancerzem i świętowanie 56. urodzin. Oto co działo się w Warszawie!
Jennifer Lopez przez lata zyskała miano jednej z najbardziej popularnych artystek na świecie. Jej karierę muzyczną i życie prywatne śledzą miliony, nic dziwnego więc, że koncert na PGE Narodowym był jednym z najbardziej wyczekiwanych wydarzeń w Polsce. Artystka z trasą Up All Night wyprzedała stadion, czyli ponad 70 tysięcy miejsc. Polscy fani musieli na nią czekać aż 13 lat, ale jak się okazało, warto było. Jej 42-minutowe spóźnienie na starcie zostało wybaczone. Gwiazda zaśpiewała swoje największe hity sprzed lat, m.in. "Love Don't Cost A Thing", "Jenny from the Block", "If You Had My Love", czy "Let's Get Loud".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jennifer Lopez rozdaje autofrafy w Polsce!
J.Lo dała czadu na koncercie w Warszawie
Już na samym początku Lopez złapała doskonały kontakt z publicznością, witając się z fanami słowami: Minęło tyle czasu. Jestem bardzo podekscytowana, że mogę być dzisiaj tutaj z Wami. (...) Warszawo, jestem na Ciebie gotowa. Podczas trwania koncertu gwiazda kilkukrotnie zwracała się do fanów, rozkręcała show, prosiła o śpiewanie razem z nią i była w pełni zaangażowana. Kilka razy z jej ust padło zdanie "Kocham Was", które za każdym razem jeszcze bardziej rozgrzewało publiczność. Mimo tego, że przy niektórych utworach było słychać i widać wspomaganie playbacku, Lopez nadrobiła całym show, wyżej wspomnianym kontaktem z publicznością oraz mocno dopracowaną choreografią.
Uwagę zwraca fakt, że gwiazda 24 lipca obchodziła swoje 56-urodziny, a formy i ciała bogini nie można jej odmówić. Podczas przerw między piosenkami mogliśmy podziwiać lekko tandetne wizualizacje. W tym czasie Jenny przebierała się w mniej lub bardziej zakryte stroje. Przeważały oczywiście te bardziej odkryte, które mocno podkreślały jej pośladki, wyćwiczony brzuch i smukłe ciało. Gwiazda wybrała złote body, skórzany komplet z metalowymi elementami, srebrne błyszczące wdzianko, czarny dopasowany kombinezon z prześwitami, złoty kostium z kapturem, fikuśne bikini, złotą spódniczkę i dzwony z błyszczącym stanikiem oraz kaszkiet, który jest jednym z najbardziej charakterystycznych elementów jej garderoby sprzed lat. Podsumowując: Jenny przebierała się dosyć często, co było miłym urozmaiceniem całego widowiska.
Momentem, który zostanie fanom w pamięci jest na pewno obsceniczny taniec z przystojnym tancerzem i twerkowanie w mocno wyciętym body. Fani, którzy byli na bieżąco z różnego rodzaju publikacjami z poprzednich koncertów J.Lo, przekonali się na własnej skórze, że gwiazda naprawdę prezentuje tak odważne choreografie. Jak sama zaznaczyła, w tłumie byli prawie sami dorośli.
Mini wpadka i "Sto lat" J.Lo
Dzień przed wydarzeniem w Warszawie, J.Lo świętowała swoje 56. urodziny. Pod koniec koncertu cały stadion zaśpiewał piosenkarce "Happy Birthday". Po pierwszej rundzie Polacy zdecydowali się zaśpiewać jej "Sto Lat". Artystka nie kryła wzruszenia, a z wrażenia spadł jej nawet element outfitu. Złota mini nie dawała za wygraną i po szybkich poprawkach przez jednego z tancerzy, ponownie spadła i wylądowała w tłumie!
Jennifer z dystansem i uśmiechem zaznaczyła, że już jej nie potrzebuje, co oznacza, że pewien szczęściarz wyszedł z koncertu z prezentem od samej diwy! Na koniec show gwiazda i tancerze pożegnali się z publicznością i zniknęli ze sceny. Kiedy tłumy zaczęły kierować się do wyjścia i pojawiły się głosy na temat lekkiego niedosytu, nagle na ekranach zaczęły pojawiać się kolejne wizualizacje i Lopez ponownie wskoczyła na scenę!
Fani, którzy zaczęli wychodzić z koncertu zawrócili, by zostać do końca. Zawsze po koncertach sporo dyskutuje się na temat nagłośnienia na PGE Narodowym, które często daje się we znaki. Na koniec zapytaliśmy uczestniczkę koncertu o wrażenia. Oto, co powiedziała:
J.Lo to całe moje dzieciństwo. Bawiłam się świetnie i w ogóle nie czuję rozczarowania, tak jak co niektórzy tutaj obecni. Ona to jednak potrafi porwać tłumy i pokazała, że wiek to tylko liczba. Jej energia na scenie była niesamowita, a show spektakularne. Siedziałam na trybunach i obserwowałam bawiących się ludzi. Zauważyłam, że najbardziej do tańca zachęcały wszystkich jej stare przeboje. Nagłośnienie nie zawiodło, co bardzo mnie ucieszyło. Słychać było dosłownie wszystko. Warto było jechać te 600 kilometrów - zdradziła nam.
Ten wieczór zapamiętam na długo i show bez wątpienia zaliczę do koncertowej "topki" na Stadionie Narodowym w Warszawie. J.Lo, wracaj do nas za rok!
ZOBACZ TAKŻE: Justyna Steczkowska zawiedziona koncertem Jennifer Lopez: "Jak do tej pory cały czas leci PLAYBACK..."