Krystyna Janda zapytana o "Taniec z Gwiazdami": "Czemu mi Pani TAK ŹLE ŻYCZY?"
Krystyna Janda należy do grona najwybitniejszych polskich aktorek, która mimo swojego wieku cały czas jest aktywna zawodowo. Choć mogłaby odcinać kupony od sławy, biorąc udział w programach rozrywkowych za ogromne pieniądze, nie chce tego robić. Propozycje przychodziły, ale były odrzucane. Dlaczego?
Już w niedzielę zobaczymy pierwszy odcinek nowej edycji "Tańca z gwiazdami". Z pewnością największym zaskoczeniem jest udział 71-letniej Grażyny Szapołowskiej, która stworzy parę z Janem Klimentem. W jury po raz kolejny zasiądzie natomiast młodsza od niej o trzy lata Ewa Kasprzyk, co tylko pokazuje, że w takich programach jest miejsce dla osób w każdym wieku – zarówno na parkiecie, jak i przy stole jurorskim. Nie wszyscy chcą jednak z tego korzystać. W tym gronie znalazła się Krystyna Janda.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grażyna Szapołowska o swoim udziale w programie "TzG" i relacjach z Ewą Kasprzyk. "Koleżanki nie lubią siebie nawzajem"
Nie jest tajemnicą, że udział w programie rozrywkowym wiąże się nie tylko ze wzrostem popularności, ale też z niemałym wynagrodzeniem. Do historii polskiego show-biznesu przeszły stawki, jakie za swój udział mieli otrzymać m.in. Mariusz Pudzianowski czy Maciej Musiał.
TYLKO NA PUDELKU: Ujawniamy zarobki uczestników najnowszej edycji "Tańca z gwiazdami". Kto zgarnie najwięcej?
Na kanale "Showbiz z Grabowską" ukazał się właśnie nowy wywiad z aktorką. Rozmowa dotyczyła zarówno kwestii zawodowych, teatru, ale też życia prywatnego. Grabowska zauważyła, że jej rozmówczyni jest jedną z nielicznych gwiazd, które nie pojawiły się w programach rozrywkowych – nieważne w jakiej roli. Kiedy zapytała ją o "Taniec z gwiazdami", Janda zażartowała: Ale czemu mi Pani tak źle życzy? Ja bym tego nie zniosła fizycznie.
W dalszej części rozmowy aktorka zdradziła, że propozycje się pojawiały, choć nie dotyczyły tanecznego show, a mimo to spotkały się z jej odmową.
Była propozycja do jury, ale nie tu akurat, tylko w ogóle. Po pierwsze, nie można tam być sobą, a to jest podstawowy warunek, ponieważ moim głównym hasłem jest: "Bądź prawdziwa". Wszystkie show mają napisane scenariusze, a nawet członkowie jury muszą je wypełniać. Nie wyobrażam sobie, że dostałabym polecenie, żeby pokłócić się z członkiem jury, aby podbić atmosferę tego odcinka.
Przy okazji Janda wbiła też szpilę kolegom i koleżankom, którzy decydują się na udział w programach rozrywkowych. Wprost wypaliła, że niektórzy z nich "zgadzają się na ustępstwa wizerunkowe, ale ona nie musi tego robić".
Poza tym nie widzę siebie w roli oceniającej moich kolegów. Robię to jako szefowa fundacji, ale to są nasze spektakle. Natomiast nie widzę siebie publicznie krytykującej kogokolwiek za to, że nie umie tańczyć, a nie jest tancerzem. Także niech się wszyscy bawią dobrze. Rozumiem, że to jest taka zabawa, i że koledzy zgadzają się na ustępstwa wizerunkowe, ale ja nie muszę tego robić - powiedziała w programie na kanale "Showbiz z Grabowską".
Wymowne?