Tomasz Bajer, po sukcesie filmów "Chłopaki nie płaczą" i "Poranek kojota", które przyniosły mu ogromną rozpoznawalność, wyjechał z Polski. Pracował m.in. jako malarz w Australii oraz w kasynie w USA. Jak sam przyznał, mieszkając na co dzień w Poznaniu, nie miał realnych szans na udział w castingach, które najczęściej odbywały się w Warszawie.
Mieszkałem w Poznaniu, gdzie studiowałem filozofię. Tam miałem swoje życie, dziewczynę. A wszystkie castingi odbywały się w Warszawie. Po tragicznej śmierci Marcina Kołodyńskiego, z którym się mocno zakolegowałem na planie "Chłopaki nie płaczą", nie za bardzo już nawet miałem gdzie się w stolicy zatrzymywać - powiedział w rozmowie z Onetem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W pewnym momencie Tomasz Bajer zdecydował się wrócić do Polski. To właśnie tutaj odnalazł nie tylko upragniony spokój, ale i miłość - Julię, która została jego żoną i matką ich dzieci. Para pojawiła się wspólnie w programie "Dzień Dobry TVN", gdzie szczerze opowiedziała o swoim życiu prywatnym. Julia z uśmiechem wspominała ich pierwsze spotkanie i moment, w którym Tomasz postanowił zawalczyć o jej serce.
Moja koleżanka wzięła mnie ze sobą na spotkanie. Powiedziała, że nie chce sama iść, więc weźmie mnie. Przyszłam tam i Tomek nie był rycerzem, ale zawalczył o moje względy, więc wyszło tak, że jestem laską Laski - powiedziała.
Z kolei Bajer podkreślił, jak narodziny pierwszej córki wpłynęły na jego poczucie odpowiedzialności.
Bunkrów nie ma, ale też jest super. Mam wspaniałą żonę, która dała mi dwie cudowne córki. Jedna ma trzy lata, druga kończy siedem tygodni. (...) Narodziny mojej pierwszej córki spowodowały, że te siwe włosy się pojawiły, bo jednak ten poziom odpowiedzialności zwiększył się ogromnie - przyznał.
Tak dziś wygląda Laska z "Chłopaki nie płaczą"
Kilka dni temu, z okazji jubileuszu filmu "Poranek kojota", Tomasz Bajer pojawił się w studiu programu "Halo, tu Polsat", gdzie spotkał się z innymi aktorami występującymi w kultowej produkcji.
Wypowiem się jako osoba praktycznie spoza branży, czyli która to doświadczenie zdobywała tylko i wyłącznie na planie filmowym. Tam zawsze panowała rodzinna atmosfera i tak chyba zawsze było u Olafa Lubaszenko. No przynajmniej w tych produkcjach, w których ja miałem okazję brać udział. Więc zabawa była przednia, ale była też ciężka praca, bo teraz może się to troszkę zmieniło, ale kiedyś film był analogowy i to wszystko kosztowało pieniądze, więc trzeba było tych dubli robić jak najmniej - wspominał pracę na planie.
Zobaczcie, jak zmienił się Tomasz Bajer, który dziś zajmuje się "bezlakierowym usuwaniem wgnieceń z karoserii aut oraz prowadzeniem kursów PDR".