Maciej Orłoś znów znalazł się na językach, a wszystko za sprawą niedawnego ślubu z Pauliną Koziejowską. Po powrocie z miesiąca miodowego, małżonkowie udzielili wywiadu w "Pytaniu na śniadanie", gdzie opowiedzieli o swoim związku i ślubie. Orłoś z humorem wspomniał o internautach, którzy dopatrzyli się obrączki na dłoni Pauliny na Instagramie.
Z całym szacunkiem dla naszych bystrych obserwatorów, to ja parę razy poprowadziłem "Teleexpress' z tą obrączką i nikt nic nie zauważył – powiedział rozbawiony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Koziejowska ujawnia kulisy ślubu z Maciejem Orłosiem
Paulina wyjaśniła, że jej ślub z Maciejem wcale nie był "cichy", ale po prostu nie informowali o nim prasy. Para zdecydowała się na kameralną ceremonię, w której uczestniczyło około 45 osób. Koziejowska wspominała również moment zaręczyn w Londynie, który był dla niej wyjątkowo ważny.
Nie chciałabym żyć w konkubinacie. W naszym podcaście "W związku" Robert Rutkowski powiedział kiedyś, że konkubinat jest kaleki emocjonalnie. Ja bym może aż tak mocno bym tego nie powiedziała, ale uważam, że jeśli nie zrobi się tego kolejnego kroku, to ja z tyłu głowy miałabym, że jestem tylko jedną z wielu opcji być może. (...) Na ten moment jesteśmy dla siebie opcją "A" i jedyną - podkreśliła.
Zakochani opowiedzieli też, co zmieniło się po ich ślubie. Orłoś przyznał, że po ślubie stał się bardziej zazdrosny o swoją żonę
Bardzo dużo się zmienia. Mam 43 lata i to jest mój pierwszy mąż i zmienia się dużo, bo w głowie jak się pojawia słowo "mąż", to powoduje, że nie ma innych opcji - tłumaczyła Koziejowska.
A ja się bardziej oburzam. Mówię: "Co on tak mówi? Co on tak patrzy? To jest moja żona! - dodał Orłoś.