Maja Hirsch poruszona odnalezieniem pontonu uchodźców na środku Atlantyku. "Najgorszy był widok tego, CO TAM BYŁO W ŚRODKU"
Maja Hirsch podzieliła się wstrząsającą historią, którą przeżyła na planie programu "Przez Atlantyk". "To było przerażające i takie coś, czego ja nie rozumiałam za bardzo, czego w życiu nie widziałam" - opowiadała w rozmowie z Pudelkiem.
Maja Hirsch jest jedną z gwiazd, które zgodziły się wziąć udział w nowym programie TVN Przez Atlantyk. Format zadebiutował właśnie na antenie TVN i wszystko wskazuje na to, że będzie dostarczał widzom wielu emocji. Już w pierwszym odcinku pokazano, że załoga trafi na oceanie na ponton, na którym próbowali wcześniej uciekać uchodźcy. Zapytaliśmy o ten wstrząsający moment Hirsch, która zdradziła, jak zapamiętała całą sytuację.
To było tak abstrakcyjne. Są po prostu takie sytuacje, na przykład to, co się dzieje teraz, mi się to w głowie nie mieści. Tak samo miałam z tym pontonem. Ja w ogóle byłam długo pod pokładem, zanim zobaczyłam ten ponton. Wszyscy zaczęli krzyczeć, coś się dzieje... Ale jaki ponton, gdzie ponton? W ogóle nie mogłam go dostrzec, bo on był bardzo dobrze zamaskowany, takim sprejem, żeby właśnie go nie dojrzeć. Ale najgorszy był widok tego, co tam było w środku. Bo tam były elementy garderoby, jakieś ubranka dziecięce, jakieś baniaki po wodzie. Na szczęście tam nie było ludzi... - zdradziła aktorka w rozmowie z Michałem Dziedzicem.
To było przerażające i takie coś, czego ja nie rozumiałam za bardzo, czego w życiu nie widziałam. I jeszcze najgorsze było to, że dookoła tego pontonu pływało mnóstwo ogromnych ryb, które po prostu czuły ludzkie mięso. Wszyscy byliśmy ciekawi, czy ci ludzie zostali uratowani i pytaliśmy kapitana po czym można poznać, że ci ludzie byli uratowani - dodała.
Zobaczcie całą rozmowę.