JJ z Austrii został tegorocznym zwycięzcą Eurowizji. Walka trwała do samego końca, a sam finał przyniósł sporo emocji. Zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych - głównie z uwagi na jurorów, którzy postanowili bardzo nisko ocenić Justynę Steczkowską i jej "Gaję". W mediach społecznościowych aż roi się od głosów krytyki skupionych na jurorach właśnie.
W temacie Eurowizji wypowiedziała się również Paulina Młynarska. Ona jednak nie omówiła kwestii not przyznanych Polsce, a skupiła się na wizualnym aspekcie konkursu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Paulina Młynarska ostro o Eurowizji
W swoim komentarzu Młynarska skrytykowała intensywne i migające światła, które według niej były męczące dla widzów. Estetykę konkursu porównała do... pogrzebu w klubie techno i domu publicznego dla fanów "lateksu i cierpienia".
Odeszłam od telewizora na granicy ataku epilepsji. Reżyser światła konkursu Eurowizji miał chyba misję wykończenia mieszkańców Unii efektami. Estetyka: gdzieś między pogrzebem w klubie techno a domem publicznym dla fanów lateksu i cierpienia. Muzyka: jakby TikTok i AI miały dziecko w złym tripie.
Na tym jednak nie skończyła. Młynarska wyraziła bowiem ulgę, że tego widowiska nie musiał oglądać jej ojciec, Wojciech Młynarski, który zmarł w 2017 roku.
Cieszę się, że mój ojciec tego nie oglądał. I że mam książki. I psy. I zdrowie psychiczne.
Mocno?