Królowa Elżbieta włada w Wielkiej Brytanii żelazną ręką od prawie 70 lat. Monarchini wciąż nie chce jednak podzielić się władzą z synem lub wnukami, co z jednej strony budzi podziw ze względu na formę, jaką królowa może pochwalić się w wieku 94 lat, a z drugiej sprawia jednak, że nie brakuje też tych złośliwych komentarzy. Niektórzy twierdzą wręcz, że zachłyśnięta władzą Elżbieta nigdy nie zrezygnuje z tronu dobrowolnie.
Ostatnio królowa pojawiała się w mediach wyłącznie w kontekście pandemii koronawirusa. Ze względu na swój wiek Elżbieta znajduje się bowiem w grupie szczególnie zagrożonej zarażeniem. Elżbieta musiała więc odizolować się od reszty rodziny i przebywać poza Londynem.
Mało kto wie, że Elżbieta ma nieco łagodniejsze oblicze, niż często przedstawiane jest to w mediach na całym świecie... Szczególnie ciepłe uczucia wyzwalają w niej psy, zwłaszcza rasy corgi. Miłością do tych zwierząt zarazili ją rodzice, a w całym swoim życiu monarchini była posiadaczką aż 30 psów tej rasy.
Życie rodziny królewskiej wiąże się z wieloma udogodnieniami, ale chyba nikt z nas nie przypuszczał, że są one przeznaczone również dla czworonogów. Okazuje się bowiem, że pupile Elżbiety mają swoją własną służbę, w skład której wchodzą prywatni lokaje oraz kucharze.
Nie spodziewałem się, że będę gotować dla psów królowej, kiedy zacząłem pracę w Pałacu Buckingham. Wydawało mi się, że będę przygotowywać posiłki dla królowej i innych władców różnych państw - wyznał Darren McGrady, który pracował dla rodziny królewskiej przez 15 lat. W końcu udało mi się awansować, ale zaczynałem jako kucharz psów królowej, które codziennie dostawały świeże posiłki.
Psy Elżbiety mogą się pochwalić iście królewskim traktowaniem. Nad ich dobrym samopoczuciem czuwają lokaje, których zadaniem jest spełnianie wszelkich potrzeb czworonogów.
Mają swój specjalny pokój, w którym znajdują się legowiska, a za drzwiami czuwają lokaje - zdradził McGrady. Ja miałem gotować dla nich wykwintne dania - króliki, kurczaki, wołowinę, ryż, warzywa. Gdyby którykolwiek z psów zachorował po zjedzeniu mojego posiłku, byłbym w prawdziwych tarapatach.
Podobno sporym utrudnieniem było niezbyt przyjazne nastawienie piesków, które trudno było zadowolić.
Kiedy po raz pierwszy spotkałem królową i jej psy, byłem bardzo podekscytowany i myślałem, że to będzie fajne wydarzenie - opowiedział były pracownik pałacu. Kiedy się do mnie zbliżyła, psy zaczęły przeraźliwie ujadać i rzuciły się w moją stronę. W przerażeniu zacząłem uciekać, ale królowa była wyraźnie rozbawiona sytuacją.
Zazdrościcie psom Elżbiety królewskiego życia?